„Nie rozhytuj czowna, bo wywerneszsia”. To stare ukraińskie przysłowie radzi nie rozhuśtywać łodzi, by się nie wywrócić. Niestety, rządzący w Kijowie postępują inaczej. Jeszcze bardziej rozhuśtują bujającą się od miesięcy łódź relacji polsko-ukraińskich i to w czasie, gdy waży się przyszłość dalszej pomocy zachodniego świata dla Ukrainy.
Nowe-stare błędy Ukrainy wobec Polski. Wołodymyr Zełenski nie wyciągnął wniosków
Prezydent Wołodymyr Zełenski oznajmił w niedzielę wieczorem, że sytuacja na granicy „już dawno przekroczyła granice ekonomii i moralności”. – Po prostu nie można wytłumaczyć, jak problemy krwawiącego kraju można wykorzystywać do wewnętrznej walki politycznej. Zresztą poradzimy sobie i z tym – stwierdził.
Ukraiński prezydent stawia ryzykowną tezę, sugerując w istocie, że problemy polskich rolników są sztuczne, a ich protesty inspirowane przez polskich polityków „wykorzystujących krwawiącą Ukrainę”. Wygląda na to, że Wołodymyr Zełenski nie wyciągnął wniosków z popełnionych wcześniej błędów w stosunku do Polski.
Władze w Kijowie pokłóciły się z rządem PiS. Pokłócą się z Donaldem Tuskiem?
W Kijowie wiedzą, że problem nie pojawił się wczoraj. Embargo na import ukraińskich zbóż wprowadzono jesienią ubiegłego roku, gdy produkty rolne znad Dniepru zdążyły już zalać polski rynek. To był punkt zapalny w relacjach polsko-ukraińskich. Wówczas (we wrześniu ubiegłego roku) padły gorzkie słowa Zełenskiego w ONZ sugerujące, że m.in. Polska (chociaż wprost krajów nie wskazał) pomaga „przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora”.
Czytaj więcej
"Złu nie można ufać. Zapytajcie Prigożyna, czy należy ufać obietnicom Putina”. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przemawiał na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ w Nowym Jorku.