W środku wakacji kampania wyborcza weszła w dziwną fazę. Liderzy wiedzą, że część elektoratu jest na urlopach, więc szkoda im marnować propozycji programowych. Ale by nie dać o sobie zapomnieć, przerzucają się obelgami. Okazją są wydarzenia, które podsuwa rzeczywistość, oraz medialne tematy.
Dlaczego Jarosław Kaczyński nazywa Donalda Tuska "tym ryżym" i "wrogiem narodu"
Widać, że Platforma Obywatelska odrobiła lekcję z ostatnich lat i nie brak jej refleksu, by wykorzystać każdy fakt medialny, by przekuć go w polityczny spór. Przez to PiS zmuszony jest do działań defensywnych i dlatego postępuje brutalizacja języka jego polityków. Czy to spór o migrację, czy tragedia z zakrztuszeniem się dziecka winogronem albo skandaliczne zachowanie policjantów wobec kobiety w krakowskim szpitalu czy pożar składowiska odpadów – wszystko może być punktem wyjścia do działania. W przypadku owego zakrztuszenia Donald Tusk nagrał filmik z ratownikiem, który uczy, jak reagować, gdy coś utkwi w drogach oddechowych dziecka. Z kolei po sprawie krakowskiej lider PO ogłosił marsz w obronie kobiet 1 października. A w odpowiedzi na pożar składowiska odpadów Tusk brutalnie rozwodził się o smrodzie odpadów i korupcji, który czuć w Polsce PiS-u.
Czytaj więcej
Donald Tusk wykorzystuje każdą okazję, że budzić niepokój i nienawiść. To może być sytuacja jakiejś kobiety, to może być pożar śmietniska. Ten pożar to ich wina, to są niemieckie śmieci - powiedział na pikniku w Stawiskach prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Rządzący zorientowali się, że ciosy Tuska mogą być bolesne, gdy lider PO ujawnił rozporządzenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych liberalizujące wydawanie pozwoleń na pracę migrantom spoza UE. Dlatego teraz reagują szybciej i brutalniej. W odpowiedzi na materiał TVN o interwencji policji w krakowskim szpitalu PiS zaangażował cały aparat państwa, na czele z policją, by przedstawić korzystną dla siebie wersję zdarzeń i uderzyć w wiarygodność kobiety.