Jędrzej Bielecki: Putin będzie mógł szantażować Polskę

Po rozmieszczeniu przez Rosję taktycznej broni jądrowej na Białorusi powstanie pytanie, czy w razie ograniczonego ataku atomowego Moskwy Ameryka przyjdzie nam na odsiecz, ryzykując swoim bezpieczeństwem.

Publikacja: 27.03.2023 14:46

Jędrzej Bielecki: Putin będzie mógł szantażować Polskę

Foto: AFP

Z taką sytuacją NATO miało już do czynienia na przełomie lat 70. i 80. Związek Radziecki zaczął wtedy rozlokowywać przy granicach sojuszu wyrzutnie samobieżne wyposażone w pociski atomowe SS-20. Ich kilkusetkilometrowy zasięg umożliwiał Kremlowi przeprowadzenie ograniczonego ataku jądrowego obejmującego wyłącznie europejskich sojuszników Ameryki. Leonid Breżniew liczył, że pozwoli to na spełnienie długotrwałego marzenia ZSRR – rozbicie więzi transatlantyckiej.

Nie dysponując porównywalną jądrową bronią taktyczną w Europie, Biały Dom stanąłby przed dylematem: przyjść z pomocą staremu kontynentowi, używając balistycznych rakiet jądrowych za cenę niemal pewnej zagłady Stanów Zjednoczonych, czy też pogodzić się z przejęciem kontroli nad europejskimi krajami NATO przez Moskwę.

Czytaj więcej

Putin grozi rozmieszczeniem taktycznej broni nuklearnej na Białorusi

W tamtym czasie odpowiedź Waszyngtonu była jednoznaczna. Rozlokowanie w Europie 572 amerykańskich rakiet średniego zasięgu Pershing z ładunkami atomowymi wywołało ogromne manifestacje pacyfistów. Jednak zarówno prezydent Francji jak i kanclerz Niemiec zdecydowanie stanęli po stronie Białego Domu. Dopiero w 1987 r. Michaił Gorbaczow i Ronald Reagan zawarli porozumienie o likwidacji tego typu broni.

Czytaj więcej

Kreml: Sankcje nic nie dadzą, rozmieścimy broń atomową na Białorusi

Dziś ta sprawa znów wraca wraz z zapowiedzią Władimira Putina rozmieszczenia na Białorusi pocisków średniego zasięgu z ładunkiem atomowym. Mając zasięg 500 km mogłoby one zasadniczo dosięgnąć Polskę i kraje bałtyckie. A to podobnie jak przed 40 laty rodzi pytanie, czy w razie ograniczonego rosyjskiego ataku jądrowego, Amerykanie byliby gotowi umierać za nasz kraj? W Europie mają ledwie 100 bomb z ładunkiem atomowym rozmieszczonych w Niemczech, Holandii, Belgii, Włoszech i Turcji. Inaczej niż Kreml, Biały Dom zwiedziony ideą „pokojowej dywidendy” niemal zupełnie zlikwidował tę kategorię uzbrojenia.

Czytaj więcej

Współpracownik Putina: Rosja może zniszczyć każdego, także USA

Za wcześnie aby rozstrzygnąć, jaka będzie reakcja Ameryki na ruch Rosji. Jednak odpowiedź nie musi tylko polegać na wprowadzeniu nowych rakiet. Polska razem z krajami bałtyckimi forsuje pełne zwycięstwo nad Rosją, podczas gdy tak Stany Zjednoczone, jak i kraje zachodniej Europy widzą konieczność kompromisu terytorialnego na Ukrainie z Putinem. Być może zmarginalizowanie w NATO polskiego stanowiska może być ceną, za którą Kreml zrezygnuje z umieszczania nowej broni na Białorusi.

Z taką sytuacją NATO miało już do czynienia na przełomie lat 70. i 80. Związek Radziecki zaczął wtedy rozlokowywać przy granicach sojuszu wyrzutnie samobieżne wyposażone w pociski atomowe SS-20. Ich kilkusetkilometrowy zasięg umożliwiał Kremlowi przeprowadzenie ograniczonego ataku jądrowego obejmującego wyłącznie europejskich sojuszników Ameryki. Leonid Breżniew liczył, że pozwoli to na spełnienie długotrwałego marzenia ZSRR – rozbicie więzi transatlantyckiej.

Nie dysponując porównywalną jądrową bronią taktyczną w Europie, Biały Dom stanąłby przed dylematem: przyjść z pomocą staremu kontynentowi, używając balistycznych rakiet jądrowych za cenę niemal pewnej zagłady Stanów Zjednoczonych, czy też pogodzić się z przejęciem kontroli nad europejskimi krajami NATO przez Moskwę.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: „Pan jest członkiem”. Dlaczego Polaków nie wzrusza cierpienie polityków PiS?