Mirosław Żukowski: Katar może wszystko

Mundial kończy się w momencie, gdy dostajemy dowody, że korupcyjne działania Kataru nie dotyczyły tylko ludzi futbolu, po których uczciwości od dawna nikt się nie spodziewa.

Publikacja: 18.12.2022 22:14

Emmanuel Macron na finale to najlepszy dowód, że na korupcję i inne niegodziwości europejscy czempio

Emmanuel Macron na finale to najlepszy dowód, że na korupcję i inne niegodziwości europejscy czempioni demokracji i praw człowieka gotowi są przymknąć oko, jeśli tylko ich piłkarze grają dobrze

Foto: EPA/Friedemann Vogel

Skandal w Parlamencie Europejskim świadczy o tym, że władcy gazowego emiratu uznali, iż wiernopoddańcze gesty i słowa szefa Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) Gianniego Infantino już im nie wystarczą. Że David Beckham to może dobra inwestycja, ale trzeba też zadziałać w świecie twardej polityki.

Tym bardziej że zachodnie media do ostatnich dni przed mundialem nie odpuszczały: więcej w nich było o niewolniczej pracy i śmierci na budowach niż o wspaniałościach emiratu. A gdy dziennikarze przyjechali już do Kataru, ich reportaże z imigranckich dzielnic nędzy były często lepiej eksponowane niż te z luksusowych hoteli piłkarzy.

Czytaj więcej

Mundial. Spektakl starannie wyreżyserowany

Dziś już wiadomo, że mundialu w Katarze by nie było, gdyby ówczesny prezydent Francji Nicolas Sarkozy nie zorganizował w 2010 roku obiadu z udziałem Michela Platiniego i obecnego emira w Pałacu Elizejskim. Od tego zaczęła się korupcja na wielką skalę opisana przez prasę, także we Francji. I co robi obecny prezydent tego kraju Emmanuel Macron, gdy okazuje się, że Katarczycy przekupili wiceszefową Parlamentu Europejskiego, a być może nie tylko ją? Jedzie na półfinał i finał mundialu, bo gra Francja.

Dla bogatych autokratów to najlepszy dowód, że mogą sobie pozwolić na wszystko, jeśli tylko swój interes połączą z futbolem – ulubioną zabawką zachodniego świata. Katarczycy wiedzą zresztą o tym jak mało kto, ze swymi pieniędzmi są obecni na sportowym rynku w Europie od dawna i zauważyli już, że mogą mieć pół Paryża u stóp w zamian za miejsce w loży na stadionie, gdzie gra Paris Saint-Germain, klub będący od lat własnością państwa Katar. Korumpują polityków, bo wiedzą, że mogą, gdyż futbol wszystkich znieczuli.

Macron na finale to najlepszy dowód, że na korupcję i inne niegodziwości europejscy czempioni demokracji i praw człowieka gotowi są przymknąć oko, jeśli tylko ich piłkarze grają dobrze. Aby uwierzyć w to, że po mundialu Katar się zmieni, trzeba by wyłączyć pamięć i wrażliwość, co – jak widać – niestety najłatwiej przychodzi politykom.

Skandal w Parlamencie Europejskim świadczy o tym, że władcy gazowego emiratu uznali, iż wiernopoddańcze gesty i słowa szefa Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) Gianniego Infantino już im nie wystarczą. Że David Beckham to może dobra inwestycja, ale trzeba też zadziałać w świecie twardej polityki.

Tym bardziej że zachodnie media do ostatnich dni przed mundialem nie odpuszczały: więcej w nich było o niewolniczej pracy i śmierci na budowach niż o wspaniałościach emiratu. A gdy dziennikarze przyjechali już do Kataru, ich reportaże z imigranckich dzielnic nędzy były często lepiej eksponowane niż te z luksusowych hoteli piłkarzy.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Starcie Trumpa z Bidenem będzie polskimi prawyborami. Ale cena tego będzie wysoka
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Donald Tusk otwarcie atakuje Donalda Trumpa?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Migracja w UE, czyli pyrrusowe zwycięstwo Kaczyńskiego nad Tuskiem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Jak zostać memem? Podbój internetu w stylu Jacka Protasiewicza zawsze kończy się tak samo
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Po ataku Iranu na Izrael. Zachód musi być i policjantem, i strażakiem