Od roku 2015 zmieniała się więc w Lechu kadra piłkarzy i trenerów, ale nie właściciele. Rodzinie Rutkowskich raz się wiodło lepiej, raz gorzej, ale nie widać było z ich strony rozpaczliwych i nieprzemyślanych decyzji. Cały czas można było mówić o dobrej pracy akademii, transferach bardziej udanych niż nietrafionych. Klub zarobił na sprzedaży graczy, brał udział w rozgrywkach europejskich, co też przyniosło mu profity.
Krótko mówiąc: w Lechu pracowano z głową, a na początku bieżącego sezonu władze postawiły się nawet kibicom o gorących głowach, żądającym zwolnienia dyrektora sportowego Tomasza Rząsy. I Lech zdobył tytuł z Rząsą.
Czytaj więcej
Lech Poznań pokonał w derbach Wartę, a Raków Częstochowa przegrał z Zagłębiem Lubin. Kolejorz na stulecie klubu odzyskał mistrzostwo Polski.
Gwardia kibiców Lecha często udowadnia, że nie tylko nie zna się na piłce i nie rozumie istoty prowadzenia klubu, ale że bliższe są jej własne interesy niż klub. Gdyby zamiast bić się z policją pod Stadionem Narodowym, kibice Lecha poszli na trybuny dopingować swoją drużynę w finale rozgrywek o Puchar Polski, być może pisalibyśmy dziś o dublecie Lecha Poznań.
Lech wygrał ligę, bo miał w całym sezonie najrówniejszą drużynę i uniknął wpadek, jakie konkurentom przydarzały się częściej. Prowadził już po rundzie jesiennej i mimo że spadał z pierwszego miejsca, ostatecznie wywalczył je na finiszu. Najzupełniej zasłużenie, chociaż walka z Rakowem toczyła się niemal do samego końca i akurat tego przeciwnika nie udało się pokonać ani w lidze, ani w pucharze.