Rosyjska agresja na Ukrainę stała się faktem. W najbliższych godzinach będziemy znali jej skalę i główne kierunki, ale nie ulega wątpliwości, że za naszą granicą realizuje się najgorszy scenariusz, przed którym od jakiegoś czasu ostrzegały głównie amerykańskie służby wywiadowcze.
To oznacza, że polityka w Polsce przechodzi w tryb nadzwyczajny. Dotyczy to rządu i opozycji, ale też komentatorów i szeroko rozumianej opinii publicznej. Najgorszą sytuacją byłoby, gdyby w obliczu tej agresji trwał tak intensywny konflikt polityczny, który w czasach normalnych był destrukcyjny, ale dla demokracji jest czymś naturalnym. Nie chodzi o to, że mają zniknąć różnice między rządem a opozycją. To jednak czas, by każdy zabierał głos dopiero wtedy, gdy trzy razy pomyśli, czy to właściwy czas na tę wypowiedź.
Czytaj więcej
Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział w nocnym wystąpieniu, że „w odpowiedzi na apel przywódców republik Donbasu postanowił przeprowadzić specjalną operację wojskową”. Kilka minut później ukraińskimi miastami zatrzęsły pierwsze eksplozje.
Należy mieć nadzieję, że politycy na chwilę zawieszą grę w dowodzenie, że to nie oni, ale właśnie ich przeciwnicy działali na rzecz Rosji. Mam nadzieję, że teraz premier nie będzie się bawił w okazywanie satysfakcji, że Polska protestowała przeciw Nord Stream 2 od początku i okazało się, że miała racją, że nie będzie się bawił w oskarżanie lidera PO o to, że niemal wspierał budowę tego rurociągu, że niemal sam go budował. Ale i w drugą stronę. Pozostaje mieć nadzieję, że dziś opozycja nie będzie się skupiać na szkodliwym sojuszu, który zawarł PiS z antyeuropejskimi siłami, o prorosyjskich sympatiach, ani na tym, że nasza energetyka wciąż zależy od surowców ze Wschodu.
Czas na rozliczenia jeszcze nadejdzie, teraz czas na coś zupełnie innego: na solidarność z Ukrainą i nie dokładanie swej cegiełki do chaosu, który usiłuje nam zafundować Władimir Putin. Nie oczekuję, że PiS i PO przestaną się różnić, ale że będą w najbliższym czasie mówić językiem racji stanu, a nie językiem głębokiego polskiego konfliktu. To samo powinni sobie wziąć do serca również uczestnicy debaty publicznej, którzy na co dzień kibicują poszczególnym stronom sporu. Szczególnie, że od jakiegoś czasu w sferze debaty publicznej widać było wzrost nastrojów prorosyjskich, co może świadczyć, że ktoś będzie chciał naszą debatą manipulować.