Artur Bartkiewicz: Gdzie stoi polska chata?

„Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna” – przekonywał w „Weselu” dziennikarz. Stanisław Wyspiański wielkim dramaturgiem był – ale czy na pewno wynika z tego, że to akurat hasło powinno być jednym z filarów polskiej polityki?

Aktualizacja: 08.06.2017 14:51 Publikacja: 08.06.2017 01:59

Artur Bartkiewicz: Gdzie stoi polska chata?

Foto: AFP

Szef MSWiA Mariusz Błaszczak kolejny już raz po zamachu terrorystycznym w Europie mówi o „przynoszącej tragiczne żniwo polityce multi-kulti”. Wiceszef PE Ryszard Czarnecki ogłasza potrzebę wprowadzenia opcji zero – czyli nie przyjmowania żadnych imigrantów z krajów muzułmańskich. A w internecie co i rusz można przeczytać tryumfalne: to nie nasz problem, my jesteśmy ponad to, bo nasze granice są zamknięte dla uchodźców z Bliskiego Wschodu. W tle jest jeszcze Beata Szydło nawołująca Europę do przebudzenia się.

Problem polega jednak na tym, że to nie relokowani przez UE uchodźcy dokonują zamachów w Wielkiej Brytanii, która zresztą z UE już się wypisała, a Theresa May, jeszcze jako szefowa MSW, miała do przyjmowania uchodźców stosunek podobny jak polski rząd – uznawała ich za imigrantów ekonomicznych i była zdecydowanie przeciwna goszczeniu ich na Wyspach. Poza tym warto pamiętać, że nawet przed Brexitem Londyn nigdy w pełni nie otworzył swoich granic. A jednak Wielka Brytania została zaatakowana w ostatnich miesiącach już trzy razy – podczas gdy w Grecji czy we Włoszech, gdzie są uchodźcy, którzy mają być relokowani, nie doszło w tym czasie do żadnego zamachu.

Zamachów na Wyspach, ale również np. we Francji, znacznie częściej dokonują nie uchodźcy z ostatnich kilku lat, tylko imigranci w drugim, czy trzecim pokoleniu – posiadający już obywatelstwa brytyjskie, belgijskie, francuskie. I nie, nie przyjęto ich w ramach realizowania idei multi-kulti, którą tak lubi przywoływać szef MSWiA, ale przede wszystkim ze względów ekonomicznych. Kraje Zachodu potrzebowały bowiem, i wciąż potrzebują, rąk do pracy, której syci i zamożni Europejczycy podejmować się już nie chcą. Polska również też zaczyna tego doświadczać – przy czym w naszym kraju braki na rynku pracy zapełniają w ostatnim czasie przede wszystkim pracownicy z Ukrainy.

Cóż więc politykom Zachodu po radach o opcji zero w przyjmowaniu imigrantów, skoro zamachowcy są dziećmi czy nawet wnukami tych, którzy przybyli w czasach, kiedy nie istniała jeszcze ani Al-Kaida, ani Państwo Islamskie, a terroryzm był udziałem niemal wyłącznie Europejczyków – od Czerwonych Brygad po IRA i ETA? Mają ich teraz wysiedlać? Odbierać obywatelstwa? Zamykać profilaktycznie w więzieniach? Jak Mariusz Błaszczak czy Ryszard Czarnecki wyobrażają sobie taką operację? 

Terroryści, którzy zaatakowali w nocy z 3 na 4 czerwca w Londynie zostali zastrzeleni w ciągu ośmiu minut od pojawienia się pierwszych sygnałów o zamachu. I to jest jedyna droga, którą możemy iść. Strzelać do terrorystów. Zlikwidować ostatecznie ich polityczny ośrodek, jakim jest samozwańczy kalifat wciąż istniejący na terenie Syrii. A potem bezwzględnie ścigać i strzelać do tych, którzy będą chcieli kontynuować dżihad.

Na początku XXI wieku świat drżał przed Osamą bin Ladenem i jego terrorystami. Ale dziś nie ma już bin Ladena, a Al-Kaida już nie przeraża. To samo trzeba zrobić z Abu Bakrem al-Baghdadim i jego bandytami. „Żołnierzy kalifatu” nie będzie, gdy nie będzie ich komu rekrutować. Dlatego oczekiwałbym, że rząd, zamiast kpić z multi-kulti, będzie naciskał na bardziej zdecydowaną walkę ze źródłem tego zła. Nawet gdyby wymagało to wysłania polskich żołnierzy na Bliski Wschód.

Możemy oczywiście wzruszyć ramionami. Przywołać mądrość ludową o naszej chacie z kraja i cieszyć się z tego, że Polska nie jest wystarczająco zamożna, by przyciągać imigrantów z Bliskiego Wschodu. Ale nasza chata stoi w Europie. I jeśli nie zdołamy wspólnie ugasić pożaru, który wybuchł na Zachodzie, prędzej czy później od tego ognia zajmie się również nasza strzecha.

Szef MSWiA Mariusz Błaszczak kolejny już raz po zamachu terrorystycznym w Europie mówi o „przynoszącej tragiczne żniwo polityce multi-kulti”. Wiceszef PE Ryszard Czarnecki ogłasza potrzebę wprowadzenia opcji zero – czyli nie przyjmowania żadnych imigrantów z krajów muzułmańskich. A w internecie co i rusz można przeczytać tryumfalne: to nie nasz problem, my jesteśmy ponad to, bo nasze granice są zamknięte dla uchodźców z Bliskiego Wschodu. W tle jest jeszcze Beata Szydło nawołująca Europę do przebudzenia się.

Pozostało 86% artykułu
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność