To, czy Trybunał Konstytucyjny będzie odgrywał rolę, jaką przewidziano dla niego w ustawie zasadniczej, czy też będzie kolejnym przyczółkiem zdobytym przez partię władzy, nie zależy od tego, kto będzie siedział w fotelu prezesa Rady Ministrów. Również nie od tego, kto będzie premierem, zależeć będzie, czy reforma sądownictwa faktycznie usprawni wymiar sprawiedliwości, czy też będzie polegać na podporządkowaniu sądów partii rządzącej. Również nie od tego, kto będzie kierował pracami rządu, zależy, czy wprowadzone zostaną sensowne przepisy, które będą ograniczały możliwość powstawania monopoli na rynku medialnym, czy też będą ułatwiać wywieranie nacisku przez PiS na prasę. Nie, losy polskiej demokracji i ustroju nie są uzależnione od tego, czy polskim rządem będzie nadal kierować Beata Szydło, czy też Jarosław Kaczyński zdecyduje się na zmianę premiera. To samo dotyczy fundamentalnej decyzji, czy PiS będzie się dalej radykalizowało, czy też zacznie w bardziej umiarkowany sposób realizować swoje obietnice.