Niestety, krępują go różne ograniczenia narzucane przez współczesność. Nie ma więc w Sejmie seraju ani też złoconych mozaik, które miały robić wrażenie na barbarzyńcach. Nie płaci się głową za nieprawomyślne słowa, choć można zostać wykluczonym z obrad. Marszałek Kuchciński robi też co może, by podnieść prestiż izby i własnej osoby przez inwestowanie w chroniącą go służbę. Mundurową, oczywiście. Tu wreszcie pojawiły się złocone lampasy na spodniach, szable nieco zakrzywione z napisem „salus rei publicae suprema lex" (dobro republiki najwyższym prawem), a szef straży otrzymał nawet prawo do kordzika, czyli specyficznego sztyletu służącego do pozbawiania życia wroga bezpośrednio na polu bitwy. O prawie strażników do używania wszelkich środków przymusu bezpośredniego i podwyżkach nie wspominając.