Reklama
Rozwiń

Salto mortale religioso

Co wyniknie ze sprowadzenia do jednego studia jednego prałata, jednego byłego księdza, który porzucił sutannę, jednego polityka i dwóch publicystów?

Publikacja: 08.04.2008 02:44

A co będzie, gdy dorzucimy jeszcze do takiej układanki byłego prezydenta RP uczestniczącego w debacie z Gdańskiem poprzez łącze telewizyjne? I jak zadziała obecność widowni, która wyje i klaszcze, gdy słyszy coś, co się jej nie podoba?

Wczorajszy program „Tomasz Lis na żywo” pokazuje, że wyjdzie z tego cyrk udający poważną dyskusje. Szczególnie gdy chce się mówić o problemach polskiego Kościoła. Czyli na temat wyjątkowo źle znoszący zgiełk telewizyjnego show.

Można autorom tego przedstawienia zadawać pytania. Dlaczego zaproszono Zbigniewa Girzyńskiego, polityka z prawicy, a nie było nikogo z lewicy? Jaki był sens sprowadzania ks. prałata Henryka Jankowskiego, oprócz tego, że dostosował się on do konwencji show, ubierając się biały w ni to smoking, ni to marynarkę z koloratką?

Na część z tych pytań nasuwają się banalne odpowiedzi. Ksiądz Jankowski miał zirytować widzów swoimi buńczucznymi wypowiedziami i oburzyć ich planami stworzenia telefonii komórkowej „pralatcom”. Prezydent Lech Wałęsa miał dać upust swojej niechęci do ojca Tadeusza Rydzyka, a poseł Girzyński z PiS wcielić się w rolę desperackiego obrońcy toruńskiej rozgłośni. I wszystko rozegrało się zgodnie ze scenariuszem. Publicysta Szymon Hołownia zabłysnął przewrotnymi gratulacjami dla ks. Jankowskiego jako miłośnik gadżetów w typie tosterów odbijających na pieczywie wizerunek Matki Bożej.

Na tym tle nasz redakcyjny kolega Tomasz Terlikowski jawił się jak postać z innej planety, uparcie próbując wracać do pytań o prawdziwe problemy Kościoła.

Reklama
Reklama

Na planecie polskiej telewizji publicznej rządzi już political entertainment. Tomasz Lis, gorliwy kapłan tego wyznania, nie nosi jeszcze szamerowanego złotem stroju dyrektora cyrku, tylko dla niepoznaki chytrze przebiera się w garnitur. Ale już zbliża się moment, gdy każe swoim gościom obrzucać się tortami lub ścigać w workach. Prezes Andrzej Urbański na pewno zaakceptuje i taką ciekawą innowację w ramach walki TVP o oglądalność.

Śmiało panie Tomaszu, odwagi panie Andrzeju! Jakoś przecież trzeba przegonić konkurencję z programu „Teraz my” w TVN. Ale co będzie, jeśli Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski zaczną zapraszać Dodę do każdego programu?

Skomentuj na blogu

A co będzie, gdy dorzucimy jeszcze do takiej układanki byłego prezydenta RP uczestniczącego w debacie z Gdańskiem poprzez łącze telewizyjne? I jak zadziała obecność widowni, która wyje i klaszcze, gdy słyszy coś, co się jej nie podoba?

Wczorajszy program „Tomasz Lis na żywo” pokazuje, że wyjdzie z tego cyrk udający poważną dyskusje. Szczególnie gdy chce się mówić o problemach polskiego Kościoła. Czyli na temat wyjątkowo źle znoszący zgiełk telewizyjnego show.

Reklama
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Donald Tusk wyciągnął lekcję z zeszłorocznej powodzi. Nawet PiS chwali premiera
Komentarze
Bogusław Chrabota: Kaczyński pchnął Hołownię w ramiona Tuska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama