Sęk w tym, że podczas kampanii wyborczej PO zarzekała się, iż oskarżanie jej o chęć sprywatyzowania szpitali to niecne oszczerstwo, że absolutnie takich zamiarów nie żywi. Na pytanie o tę wyborczą propagandę minister odparł z rozbrajającą szczerością, że “kampania rządzi się różnymi prawami”. Wiadomo – żeby rządzić, trzeba wygrać wybory, a żeby wygrać, trzeba trochę pooszukiwać. To także wynika ze zdrowego rozsądku. Tylko nie sposób tego zdrowego rozsądku pogodzić z uczciwością.
Nie wątpię, że partyjni koledzy Grada, którzy tak oburzali się na przypisane Jackowi Kurskiemu powiedzenie o “ciemnym ludzie”, dla swojego kolegi znajdą jakieś wytłumaczenie. Właściwie on sam już je znalazł – zorientowawszy się, że pozwolił sobie na nadmierną szczerość, zaczął uparcie dowodzić, że o żadnym oszustwie ze strony PO mowy być nie może, bo na mocy przygotowywanego prawa szpitale prywatyzować będzie nie rząd, ale samorządy. Tak jakby rzeczywiście była to jakaś zasadnicza różnica.
Posłanka Sawicka dopiero teraz ma solidny powód, żeby się rozpłakać – bo kiedy zapowiadane przez nią na czas powyborczy “kręcenie lodów” w służbie zdrowia wreszcie rusza, ona została na lodzie.
Pozostaje tylko jedno pytanie: czy tych kilka milionów Polaków, którzy zagłosowali na Platformę, kierowało się aby na pewno tym samym co ona zdrowym rozsądkiem, czy może, strach spytać, naiwnie jej uwierzyło?
[ramka][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/05/08/zdrowy-rozsadek-ministra-grada/]Skomentuj na blogu[/mail][/ramka]