[b][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/03/01/strach-przed-autostrada/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Ktoś mógłby pomyśleć, że to kolejny punkt na długiej liście porażek rządu, a resortu zwłaszcza. Z błędu wyprowadzi go materiał reklamowany na sąsiedniej szpalcie, w całości zamieszczony wewnątrz numeru i z pozoru zupełnie niezwiązany z infrastrukturą. Myślę o rozmowie z Pawłem Huelle, autorem, jak pisze gazeta, "okrzykniętego wydarzeniem" spektaklu "Sarmacja".
Huelle – jakież to odważne i oryginalne – gromi polskie wady narodowe. Wyróżnia wśród nich na poczesnym miejscu "niechęć do autentycznych innowacji". I sypie konkretnymi przykładami: "Od roku 1989 nie wybudowaliśmy ani jednej autostrady czy choćby drogi ekspresowej... Koleją z Gdańska do Krakowa już wkrótce będzie się jechało dłużej niż 100 lat temu... A PLL LOT przez 20 lat nie może uruchomić linii bezpośredniej z Krakowa do Gdańska".
Przyznajmy, że choć w branży pogromców polskich narodowych wad panuje duży ścisk i konkurencja, Huellemu udało się przebić wszystkich. To nie nieudolność polityków, nie rozdęta biurokracja, nie korupcja władzy – to po prostu ciemny naród nie chce autostrad, szybkiej kolei i samolotów, bo się boi innowacji. To tłumy kierowców ubłagały ministra Grabarczyka, żeby zerwał przetarg na A2 i w zamian obdarzył ich tysiącem nowych fotoradarów, które dobrze znają, więc kochają.
I cóż poradzi nawet najlepszy rząd, gdy ma do czynienia z tak zacofanym narodem? Niedawno jeden literat z Gdańska odkrył, że każdy z nas mógł być Jaruzelskim, teraz drugi wyjaśnił, dlaczego nie ma autostrad... Czy tam coś dodają do wody?