Zabrakło szczegółów, ale wyraźna jest sugestia, iż prawdziwą przyczyną złej prasy PSL jest determinacja tej partii, by rozwiązać z mocą wsteczną umowy na opcje walutowe, choćby wespół z PiS.

Co do tej determinacji dobrze zwykle zorientowani posłowie PO głoszą (nie tak ostentacyjnie jak Kłopotek, tylko w kuluarowych rozmowach off the record), że jej przyczyną jest lobbing pewnych blisko związanych z PSL biznesmenów, którzy "hazardując się na opcjach", wtopili duże sumy i którym ludowcy pomagają, bo bezinteresowna troska o rodzimych przedsiębiorców (niektórych) cechuje ich w stopniu nie mniejszym niż troska o polskie rodziny (niektóre).

Obie tezy wcale nie są wzajemnie sprzeczne i chętnie bym usłyszał, w ramach wzajemnego szantażowania się koalicjantów, co jeszcze wiedzą oni o sobie. Bo w takich chwilach, gdy środowiska dotąd łupiące nas zgodnie nagle zaczynają na siebie warczeć, okazuje się, że jedni i drudzy dysponują jakąś wiedzą stawiającą wspólników w interesie w jak najgorszym świetle.

Gładko jednak przechodzą nad tą wiedzą do porządku; postraszą się, dogadają, i tyle. Stefan Niesiołowski, niegdyś ultrakatolik, którym salon straszył dzieci, oburzony, jak można politykowi wypominać posiadanie kochanki – bo to wszak "osoba prywatna", nawet jeśli dzięki, hm, swym stosunkom pożywia się publicznymi pieniędzmi – to niewątpliwie smakowity widok, ale na wiele więcej bym nie liczył. Sprawa przyschnie, jak przyschły poprzednie, "ciemny lud" postraszy się Kaczorami, żeby wiedział, że nie ma alternatywy, a Palikot coś tam wymyśli dla odwrócenia uwagi.

[ramka]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/03/15/sprawa-do-przyschniecia/]na blogu[/link][/ramka]