[b][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/05/17/swiatelko-w-tunelu/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Na pierwszej stronie weekendowa "Gazeta Wyborcza", niezmordowana w trąbieniu, że z kryzysem radzimy sobie pod obecną władzą najlepiej, jak można, wlewa w serca czytelników nadzieję: "światełko w tunelu to eksport. Złoty jest dziś tak słaby, że nasze firmy stały się bardzo konkurencyjne. Z danych NBP wynika, że w marcu eksport liczony w złotych wzrósł o solidne 9,4 proc.".
Świetna wiadomość. Ale czy to przypadkiem nie ta sama gazeta jeszcze kilka miesięcy temu w tonie kategorycznym i histerycznym stawiała pod pręgierzem wszystkich, którzy nie dość entuzjastycznie opowiadali się za natychmiastowym wprowadzeniem euro? Czy to nie ludzie Michnika zrobili z problemu ekonomicznego pałkę do okładania politycznych wrogów? Czyż nie rwali szat, że gdyby nie narodowo-katolickie obsesje PiS już byśmy byli w bezpiecznej strefie euro, gdzie nie musielibyśmy się bać o stabilność swej waluty, tak jak Słowacja?
Z diagramu ilustrującego wspomniany artykuł można się dowiedzieć, że tak usilnie nam stawiana wtedy za wzór Słowacja zanotowała recesję 5,4 proc. Coś za coś – osłabienie złotego odegrało rolę poduszki, która zamortyzowała szok kryzysu. Właśnie to, że weszliśmy w kryzys z narodową walutą, ocaliło nas przed znaczącym skurczeniem się gospodarki, i tylko dzięki temu, co nawet "Gazeta" przyznaje, mamy jakieś "światełko w tunelu". Komentatorzy polityczni "Wyborczej" chyba nie czytają, a na pewno nie cenią, niczego poza własną gazetą. Może więc uwierzą własnemu działowi ekonomicznemu i na przyszłość będą mniej skorzy do mądrzenia się?