[b][link=http://blog.rp.pl/lutomski/2009/05/22/jaja-z-polityki-czyli-debaty-europejskie/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Najciekawsze jest to, że wszyscy zarzucają sobie, iż w dyskusjach wyborczych o Unii Europejskiej nie rozmawiają o... Unii Europejskiej: – Jest to ucieczka od debaty na tematy Unii w kierunku spraw krajowych, okładanie się spotami – zarzucił w czwartek Jacek Saryusz-Wolski Michałowi Kamińskiemu. – Nie uciekamy w bok. Odwrotnie – bronił się były prezydencki minister. Jeszcze dalej w krytyce posunął się powracający na polityczny ekran Wojciech Wierzejski: – Nie rozmawiamy dzisiaj w studiu o traktacie lizbońskim, o euro, dopłatach do rolnictwa, większych nakładach na edukację. Rozmawiamy o spocie, w którym robicie sobie, przepraszam, jaja z polityki. To jest wszystko niepoważne. Zajmujecie się naprawdę głupotami.
Tak były poseł LPR wygarnął Joannie Senyszyn, ale wtedy jak zwykle pewna siebie posłanka SLD oświadczyła, patrząc telewidzom głęboko w oczy: – Teraz ja będę państwa reprezentowała w Parlamencie Europejskim.
– Generalnie uważam, że postacie komiczne nie powinny iść do PE – coraz słabiej bronił się Wierzejski.
– No właśnie dlatego pan nie powinien w ogóle startować – kończyła merytoryczną debatę Senyszyn.