Ciekawi mnie coś innego. Otóż, odmawiając nagrody Urbańskiemu, minister Aleksander Grad zdecydował jednocześnie o wypłaceniu takiej samej nagrody obecnemu prezesowi Piotrowi Farfałowi. Tak, właśnie Farfałowi, o którym codziennie słyszymy jako o byłym neonaziście, bez żenady wykorzystującym telewizję publiczną do lansowania politycznej partii swoich kolegów. To znamienne. Bo od momentu przewrotu na Woronicza Platforma robi miny mające sugerować, że to, co się dzieje w TVP, bardzo jej się nie podoba. Zarazem dotąd nie zrobiła nic, żeby Farfała z telewizji wykurzyć. Jeśli oczywiście nie liczyć ustawy medialnej, nad którą najpierw długo pracowano, a potem uchwalono w wersji, której skierowanie przez prezydenta do TK – co wstrzymuje jej wejście w życie na długie miesiące – było oczywiste. Politycy PO z oburzeniem odrzucali sugestie, że tak naprawdę są z Farfałem dogadani. Że LPR-owska ekipa robi za nich na Woronicza brudną robotę, za którą w przyszłości zostanie wynagrodzona, bo przyszły – już platformerski – zarząd nie będzie musiał wyrzucać niewygodnych dziennikarzy i zdejmować niewygodnych programów.
Jak w tym kontekście wygląda 50 tysięcy złotych przyznane Farfałowi? Trudno uciec od podejrzenia, że to zaliczka na poczet tej przyszłej nagrody. Trudno też nie zauważyć, iż to argument na rzecz tezy, że reanimowanie przez TVP trupa LPR pod szyldem Libertasu jest Platformie na rękę, bo może odebrać parę procent PiS.
Można się trochę zdziwić faktem, że "Gazeta Wyborcza", codziennie z furią niszcząca Farfała, o udzieleniu mu przez ministra nagrody milczy, choć powinna grzmieć. No cóż, widać strategiczny sojusz z rządem w dorzynaniu watahy jest ważniejszy od obrzydzenia wobec "byłego neonazisty".
[b][link=http://blog.rp.pl/skwiecinski/2009/05/31/50-tysiecy-zaliczki-za-brudna-robote-w-tvp/]skomentuj na blogu[/link][/b]