Dacie państwo wiarę? Są kraje normalne, normalniejsze i najnormalniejsze, a nasz, choć nigdy nie był wśród tych pierwszych, wkrótce znajdzie się wśród ostatnich.
Pełna niezgoda, panie premierze. My już jesteśmy najnormalniejsi. Partia rządząca prosiła o pełnię władzy przed wyborami prezydenckimi, ale dziś jej działacze chcą się trzymać "z dala od polityki", choć jednocześnie proszą, by na nich głosować. Przez władze partii rządzącej Jarosław Kaczyński został ogłoszony człowiekiem chorym psychicznie, ale prezydent Komorowski chciałby go mieć u swego boku w... Radzie Bezpieczeństwa Narodowego!
Kiedy chory odmawia, politycy PO twierdzą, że to "bardzo zła decyzja". A gdy wysyła za ocean swoich najbardziej wykpiwanych współpracowników, rzecznik rządu nie pyta nawet: "Czy ja mam Graś?", tylko trąbi o skandalu ocierającym się o zdradę. Minister spraw zagranicznych liczy zaś, że tandem ten załatwi to, co jemu się nie udało. Premier do Wrocławia zabrał ze sobą ministra kultury, by ten opowiedział o... nowej obwodnicy. Rząd skończył trzy latka, chyba pora iść do przedszkola.
Ale i z drugiej strony sceny normalka goni normalkę. Pisowski spin doktor Jekyll – Michał Kamiński, zostaje gwiazdą teatru telewizji prywatnej i rżnie ostatniego sprawiedliwego. "Nie będę kablem – woła. – I nie będę donosicielem". Po czym uprzejmie donosi, że dzwonią do niego jacyś ludzie z PiS i namawiają do świństw. I że to on pisał przemówienia Kaczyńskiemu w kampanii prezydenckiej. I że tamten czytał je po raz pierwszy dwie godziny przed wystąpieniem. Elżbieta Jakubiak dorzuca, że Zbigniew Ziobro jest przez prezesa szykowany na prezydenta, a Paweł Poncyljusz – że Ziobro myślał o starcie już w ostatnich wyborach.
Jak widać – bycie kablem wcale nie jest złe. Chodzi jedynie o to, do którego gniazdka się podłączy wtyczkę, tak by elektrony płynęły w słusznym kierunku. Problem pojawia się dopiero, gdy nastąpi zwarcie. Wtedy kablowi nie pozostaje nic innego, jak zedrzeć z siebie izolację i zawołać: "Ja nie jestem żaden kabel! Ja jestem zwyczajny drut!".