I nie mam na myśli mistrza, z którym poseł Poncyljusz się spotykał, a którego nazwisko nigdy w tym miejscu nie padnie.

Mogliby raczej poszukać bliżej siebie, w swym macierzystym ugrupowaniu. Czyż to nie byłoby piękne, gdyby dzień po powstaniu nowego klubu Joanna Kluzik-Rostkowska zawiesiła Elżbietę Jakubiak? "Są fakty, o których nie mogę na razie mówić, ale jest to wiedza porażająca" – rzuciłaby tytułem wyjaśnienia, a raczej zaciemnienia, świeżo upieczona pani prezes.

Groteskowe – powiedzą państwo? Nawet gdyby, to przecież czarna groteska stała się od niedawna kategorią polityczną. Ja się jednak upieram, że pomysł z zawieszeniem Jakubiak (na negocjowanie warunków odwieszenia mógłby się udać do niej poseł Mojzesowicz, a transmisja w TVN gwarantowana) to nie perfidna prowokacja, ale koncept całkiem sensowny. Już widać, że media nie są i pewnie nie będą zainteresowane ich konferencjami prasowymi, no, chyba że zdesperowany Poncyljusz pożyczy od swego przyjaciela wibrator. Już widać, że trudno się przebić do telewizji z czymkolwiek innym niż krytyka tego potwornego Kaczora. A tu, proszę, temat na tacy, mamy newsa!

Poza tym Polska Jest Najważniejsza dowiodłaby tym faktem, że Polskę mają nie tylko w nazwie, a ich prawicowość jest niekwestionowana. Prawdziwie prawicowa i polska partia to by właśnie zrobiła, pani Kluzik! Oczywiście zawieszenie Jakubiak byłoby tylko grą wstępną do jej wykluczenia, a wtedy już by poszło. Marek Migalski w blogu wystosowałby bluzg otwarty do szefostwa swej nowej partii, trzech kompletnie nieznanych posłów powołałoby Polskę – Frakcja Rewolucyjna, Ołdakowski z Kowalem założyłby knajpę Polska Jest Najważniejsza, Ale Sushi Też OK. Po tygodniu sporów Poncyljusz odsyłałby Kluzik do Sulejówka, swą klęskę kwitował wpisem "Szkoda Polski", a Michał Kamiński z rozpaczy zapuściłby wąsy. I włosy.

Tak mniej więcej powinno to wyglądać. Tego, drodzy państwo, oczekuje od was naród. Do dzieła! O take Polske walczyliśmy.