Jakże więc miło, jakąż nadzieję w serce wlewa przykład Grabarczyka Cezarego, człowieka innego. A w zasadzie człowieka, bo człowiek to brzmi dumnie, jak głosi jedna z maksym Gorkiego. I to gdzie tegoż szlachetnego, bezinteresownego męża znajdujemy? W samym, za przeproszeniem, jądrze. Jądrze cynizmu i materializmu, jądrze – nie bójmy się tego słowa – zła.
Przypomina to trochę schemat wielu filmów, powieści, gdy dziewczyna z domu publicznego okazuje się wrażliwą, kruchą istotą, która w centrum zepsutego świata marzy o romantycznej miłości i królewiczu z bajki. Tu niby nic się nie zgadza, choć ten królewicz? Hm, nie na darmo na pana ministra damy Czaruś mówią, kolana im miękną, pąsem się oblewają, ale zostawmy to.
Minister wystawił się na sztychy bezdusznej lewicy nie dlatego, że piękny, jak nie przymierzając Maryjan z pieśni, ale dlatego, że zrozumienie dla ludzi ma. On obok przyjaciela obojętnie nie przejdzie. A w poczcie chciałbyś popracować? – spyta Szymona Miderę. Żona w ministerstwie robi, jakby co, popytasz, o co tu chodzi. Albo może pociąg do kolei odczuwasz? – swawolnie dopyta Katarzynę Janio, damę renesansu, która już i z telewizji chleb jadła, i z urzędu pracy, więc teraz kolej na kolej. Może choć prawo jazdy masz? A nie masz, to bardzo dobrze, znaczy nie jesteś z układu. Każdemu coś znajdziemy.
Minister nie patrzy na detale. Cóż z tego, że człowiek pigularzem z zawodu jest, w hurtowni pracował czy antykwariacie. Czas na nowe wyzwania! Czas koleją się zająć, pocztą, bankami, lotniskami. W końcu nie takie rzeczy żeśmy kładli.
Nepotyzm? O nie, nepotyzm to jak się rodzinę zatrudnia. Na poczcie czy kolei takich rzeczy nie ma. A konkubina? Tam zaraz konkubina – ludzie razem mieszkają, bo pracą pochłonięci, nawet przy śniadaniu o torach gadają. Więc dajcież już spokój.