Jesteś z nami, to znaczy jesteś po stronie bezdyskusyjnie wygranych, bo zdrowa większość społeczeństwa, „młodzi, wykształceni, z dużych miast", stanowczo IV Rzeczpospolitą odrzuca i nigdy nie pozwoli na jej powrót. „Tamci" mogą się wściekać, miotać i szaleć z nienawiści, ale nic im to nie da, zostaną „otoczeni kordonem obywatelskim". Bo nawet gdyby PO nie wygrała tak miażdżąco, jak to wieszczą sondaże, to przecież PiS „nie ma zdolności koalicyjnej".
Wyborcy PO uwierzyli tak bardzo, że – jak pokazują sondaże – poczuli się zwolnieni z obowiązku głosowania na mniejsze zło. Skoro PiS i tak nie wróci, to może nie warto osobiście przykładać ręki do rządów nieudaczników, którzy dzięki unijnym pieniądzom rozgrzebali setki budów, ale żadnej nie prowadzą zgodnie z harmonogramem ani kosztorysem. I którzy sprowadzili katastrofę na polskie koleje oraz służbę zdrowia, no i przez zaledwie jedną kadencję prawie podwoili dwudziestoletnie zadłużenie III RP, rozmnażając biurokrację o jedną czwartą.
Na dodatek sejmowe komisje dowiodły niechcący, że owe straszliwe zbrodnie IV RP, którymi przed laty protuskowe media postraszyły i zapędziły do urn tłumy wyborców, były, delikatnie mówiąc, naciągane. Wszystko to sprawia, że PO może utrzyma się po wyborach u władzy (bo to prawda, że PiS nie bardzo ma partnerów do koalicji), ale sam Donald Tusk – niekoniecznie.
Problem Tuska w tym, że gdy teraz nagle straszy „zakręceniem kurka" z unijnymi pieniędzmi, wydaje się bardziej zabawny niż parodiujący jego „straszenie PiS-em" kabareciarz.