Reklama

Czy wciąż jeszcze możemy tracić czas?

Aż 17 dni trwało, nim Donald Tusk i Janusz Piechociński ogłosili to, co wydawało się oczywiste i racjonalne od samego początku. Szef partii koalicyjnej wszedł do rządu, został wicepremierem i objął stanowisko po swym poprzedniku Waldemarze Pawlaku.

Publikacja: 04.12.2012 19:28

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Dlaczego musieliśmy czekać na to aż 17 dni? Bo tyle czasu potrzebował PSL, by urządzić medialny festiwal spekulacji i przecieków dotyczących kształtu rządu. Dzięki temu zarówno ludowcy, jak i Piechociński byli nieustannie w centrum uwagi, co dla partii, która balansuje na krawędzi progu wyborczego, jest istotne.

W przeciwieństwie do poprzednich medialnych występów ludowców obecny nie odbywał się kosztem Platformy, choć tym razem mogło być jej to na rękę.

Spekulacje dotyczące losów Piechocińskiego skutecznie przykrywały dane zarówno o pogarszającej się sytuacji gospodarczej, jak i te o coraz poważniejszej kondycji służby zdrowia. Trzeba przyznać, że nowemu szefowi PSL pomysłowości nie brakowało. A to wicepremier bez teki, a to trzy zielone koperty, a to coraz to nowe pomysły na to, kto mógłby objąć resort gospodarki.

Występy przerwał premier Donald Tusk, który domagając się, by Piechociński wszedł do rządu i objął tekę ministra gospodarki, wyłożył swoje credo: „rządzenie to odpowiedzialność”.

Trudno się z tymi słowami nie zgodzić, choć nie pasują one zbytnio do dotychczasowej praktyki rządów PO. Dotąd nieustannie słyszeliśmy bowiem, że rząd za nic nie ponosi odpowiedzialności. Pamiętamy, że według Platformy winę za aferę Amber Gold ponosił PiS, podobnie jak i za skandal z siedzibą Instytutu Pamięci Narodowej.

Reklama
Reklama

Nawet komunikacyjny chaos związany z zalaniem w lecie stołecznej stacji metra miał być spowodowany działaniami Lecha Kaczyńskiego, przed laty prezydenta Warszawy.

Tam, gdzie nie dało się zrzucić winy na PiS, przekonywano, że rząd nic nie może. Ceny paliw – rząd niewiele może z akcyzą. Likwidowane szkoły – to nie rząd, lecz gminy. Problemy szpitali? Należą do starostów. Bulwersujące historie w prokuraturze? Ależ ona jest niezależna. Kontrowersyjne wyroki sądów? To samo.

- Rok 2013 będzie dla Polski wyzwaniem, wymagającym maksymalnej solidarności – mówił premier Tusk odnosząc się do planów współpracy z PSL w ciężkich czasach.

Ale kryzys, prócz solidarności wymaga również odważnego rządzenia i odpowiedzialności. Donald Tusk, apelując o nie do Janusza Piechocińskiego, sam powinien o tym pamiętać. Bo Polska nie może sobie pozwolić na to, by tracić czas, tak jak przez ostatnie dwa tygodnie.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rządzenie zabójcze dla koalicjantów KO. Wybory będą wcześniej?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Szczyt Wołodymyr Zełenski-Władimir Putin w Budapeszcie? Trzeba to zablokować
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Gdy dzieje się historia, rząd i prezydent spierają się o to, kto ma krótsze spodenki
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Karol Nawrocki pojedzie do Waszyngtonu jako petent, a nie podmiotowy lider
Komentarze
Estera Flieger: Konflikt Nawrockiego z Tuskiem to ściema. Żaden nie chciał lecieć do USA
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama