Przewodniczący Samoobrony miał zwyczaj otaczać się podejrzanymi indywiduami, takimi jak Bogdan Gasiński, z zawodu zootechnik, z powołania mitoman. Lepper wskazywał Gasińskiego jako tego, który widział, że w Klewkach na Warmii lądowali talibowie. Stało się to tematem niezliczonych żartów.

Tymczasem kilka lat później okazało się, że Gasiński z Lepperem w tej akurat sprawie w zasadzie mieli rację. Owszem, talibowie lądowali. Tyle że nie w Klewkach, ale w odległych raptem o 40 kilometrów od nich Szymanach. Ale przy tak trudnym dostępie do informacji o tajnych więzieniach CIA w Polsce można uznać to za drobną pomyłkę. Owszem, Gasiński z Lepperem dorobili do tego kretyńską teorię z produkcją wąglika, ale żaden z nich nie był ani detektywem, ani dziennikarzem, i nie potrafili sprawdzić dobrych tropów.

Przypominam sobie casus Gasińskiego, gdy słyszę, że ci sami ludzie, którzy go obśmiewali, dziś drwią z Antoniego Macierewicza i jego smoleńskiego zespołu. Broń Boże, nie porównuję posła PiS, człowieka uczciwego, odważnego opozycjonisty z czasów PRL, do mitomana wycierającego dziś ławy oskarżonych i prycze w więzieniach. Chodzi mi jedynie o trudność w dostępie do informacji w obu tych sytuacjach.

W kwestii więzień CIA były one utajnione, tu w ich zbieraniu wyraźnie przeszkadzają Rosjanie, niezainteresowani wyjaśnianiem prawdy o katastrofie. Gdyby prawda wyszła na jaw, mogłoby się przecież okazać, że jednak mają coś na sumieniu (a rozsądnemu człowiekowi wydaje się to pewne). Co dokładnie, trudno powiedzieć, bo robią wszystko, żebyśmy się nie dowiedzieli. W to, że uczciwie współpracują z naszymi ekspertami przy zbieraniu dowodów, nie wierzą już nawet chyba najbardziej zagorzali propagandziści pojednania polsko-rosyjskiego. Dlatego, nie przesądzając o wartości zebranych przez zespół Macierewicza materiałów, należy uznać jego działalność za cenną. Zwłaszcza w sytuacji, gdy instytucje państwa polskiego prowadzą śledztwo w sposób tak nieudolny, że nie są w stanie zweryfikować podstawowych faktów i hipotez, także tej o zamachu.

Gdyby nie zagraniczne media, nigdy nie dowiedzielibyśmy się prawdy o polskich więzieniach CIA. Sądzić, że ktoś za nas ujawni całą prawdę o Smoleńsku, byłoby jednak naiwnością.