Już sączy te kibolskie hasła: Nie pozwoli skrzywdzić Rosjan, którzy znaleźli się na ukraińskim boisku, rubla złamanego nie da na trenera ukraińskiej reprezentacji, jeżeli on nie poprowadzi jej według kremlowskich reguł. Brakuje jeszcze tylko powtórki groźby z czasów letniej olimpiady w Pekinie, gdy główny rozgrywający Kremla zapowiadał, że powiesi za jaja selekcjonera niepodległej drużyny Gruzji. Pamiętam noc, w którą Tbilisi szykowało się na wjazd rosyjskich kibiców na tankach. Nie wjechali tak daleko, ale na ziemi gruzińskiej pozostali.

Co by się stało, gdyby ta chora koncepcja gruzińskiej powtórki się ziściła? Co by zrobili trenerzy z lig europejskich? To co zwykle - wyraziliby głębokie oburzenie. No i jeszcze pewnie by ukarali selekcjonera sbornej, nie zapraszając go na uroczysty obiad podczas szczytu unijno-rosyjskiego. Sam by musiał jeść kawior w apartamencie. Byłoby mu głupio.

Na pewno więc nie zaryzykuje. Skupi się na sporcie. Wszyscy będziemy szczęśliwi. I zaśpiewamy razem: Pust wsiegda budiet sonce.