Eksperci zachłystywaliby się opiniami o niepotrzebnej przemocy, jakiej policja dopuściła się wobec niewinnego, lekko zawianego obywatela, a prokuratura już – bez zbędnej zwłoki – rozpoczęłaby śledztwo w sprawie zachowania funkcjonariuszy. Problem polega jednak na tym, że Wipler jest nie tylko hetero, ale do tego reprezentuje partię prawicową, a to oznacza nie tylko, że policja może lać go pałą i ściągać z niego spodnie, ale też że to on jest winien, bo się za mało nadstawiał.

A żeby dojść do takiego wniosku, wystarczyło pooglądać rozmaite telewizje albo poczytać twórczość kolegów i koleżanek z „Gazety Wyborczej". Głosy te nie pozostawiały wątpliwości, że posłuszny obywatel nie tylko grzecznie nadstawiłby pupę, żeby policjanci mogli spuścić mu manto, ale też osobiście ściągnąłby spodnie, tak żeby biedna policjantka nie musiała się męczyć. Odpowiedzialny obywatel, a już na pewno poseł, nie wierzgałby nogami, gdy policja wymierza mu ciosy, i nigdy w życiu nie próbowałby zasłaniać twarzy przed biciem pięścią. To bowiem może zostać odebrane jako próba uniknięcia przez delikwenta skutków użycia środków przymusu bezpośredniego.

W portalu internetowym „NaTemat" przekonywano nawet, że w USA taki „awanturujący się" obywatel mógłby zostać postrzelony... Niech się zatem – to już oczywiście mój wniosek – Przemysław Wipler cieszy, że go nie zastrzelono, zamiast szkalować policję, ministra (byłego już) spraw wewnętrznych czy premiera. I niech go nie zwodzi fakt, że jest posłem. To by mogło mieć znaczenie, gdyby był w odpowiedniej partii. Jako poseł KNP nie może liczyć na łaskawość. Ta jest zarezerwowana dla mniejszości seksualnych, partii władzy i tych, których wskażą mainstreamowe media.

PS Po poprzednim felietonie dostałem pełną treść listu, który ks. Adam Boniecki napisał do Marka Goliszewskiego. I nie da się ukryć, że po uważnym jego przeczytaniu muszę się przyznać do błędu. Ks. Boniecki doktoratu bronił, a nie krytykował. Księdza redaktora i czytelników za mój błąd przepraszam.

Autor jest redaktorem naczelnym ?telewizji Republika