Pomijając oczywistość tego postulatu - zwłaszcza przy nieprzygotowanych szkołach i całego systemu edukacji (vide: długie przerwy świąteczne) – warto pochylić się nad tą inicjatywą z perspektywy obywatelskiej aktywności. Projekt podpisało 300 tys. Polaków. Życzmy sobie, by kolejny raz nie okazało się, że posłowie – reprezentanci narodu – poślą go na śmietnik.
Przypomnijmy, że ostatni raz stało się tak 8 listopada 2013 r. Posłowie odrzucili w pierwszym czytaniu podpisany przez 1 mln osób wniosek o referendum w sprawie 6-latków w szkołach. Zachwali się zresztą konsekwentnie. Od 1999 r., odkąd formalnie można składać w Sejmie obywatelskie projekty ustaw, z 34 tego rodzaju inicjatyw udało się uchwalić osiem. Co gorsza, aż 4 z nich zostały odrzucone przez posłów już w I czytaniu. Innymi słowy: parlamentarzyści nie pochylili się merytorycznie nad inicjatywą obywateli, wspartą co najmniej 100 tys. podpisów.
Jedną z polskich bolączek jest brak zaufania obywateli do państwa oraz ich mała aktywność społeczna. Polacy, doświadczeni przez zabory i sowiecką okupację w czasach PRL, traktują często publiczne instytucje jako ciało obce. Nie są też specjalnie skorzy do aktywności. Zamykamy się w świecie najbliższej rodziny, a działania publiczne, choćby najprostsza sprawa jak udział w wyborach czy uczestnictwo w sesji własnej rady miasta czy gminy, to dla nas zbędny ciężar.
Posłowie nie mogą utwierdzać nas w przekonaniu, że nie warto przejawiać obywatelskiej aktywności. Dlatego nie powinni kolejny raz nawet nie pochylić się nad tym czego domagają się obywatele. Ich chlebodawcy.