Kiedy we wrześniu grała tam Legia przyszło 24 tysiące widzów. To rekord, ale trochę mało jak na 630-tysięczne miasto. W sobotę było niewiele mniej, bo do Wrocławia przyjechała Wisła. Ekstraklasa SA skrupulatnie liczy kibiców, cieszy się z każdego, odnotowuje rekordy frekwencji, ale gdyby poziom gry był wyższy, widzów byłoby jeszcze więcej.
Kluby z historią: Legia, Wisła, Lech, Śląsk, Górnik wciąż przyciągają widzów, ale Ruch, Polonia, ŁKS, Stal Mielec przekonały się, że na samej nazwie długo się nie pojeździ. Cracovia zamyka tabelę, więc może liczyć już tylko na pięć tysięcy najwierniejszych kibiców. A do niedawna było ich o trzy tysiące więcej. Górnik, któremu przepowiadano, że nigdy nie zapełni nowego stadionu na 22 tysiące miejsc robi to w każdym meczu. Ale Górnik gra, że aż miło popatrzeć, a kibica się nie oszuka.