„Krzyczałam ja i krzyczały dzieci, krzyczeli nasi sąsiedzi, widziałam ich pokoje” – opowiadała agencji Reuters mieszkanka wschodniej prowincji Paktika, najbardziej poszkodowanej. Wsie zamieniały się tam w gruzy. Trzęsienie miało według różnych źródeł wielkość 5,9 lub 6,1 w skali Richtera, co zazwyczaj nie łączy się z totalnymi zniszczeniami i tak dużą liczbą ofiar. Na afgańskiej prowincji jednak domy są często wykonywane z kiepskich materiałów.
Jak podawała BBC, do niektórych miejscowości nie dotarła w środę żadna pomoc, sąsiedzi pomagali sąsiadom. Organizowano pogrzeb za pogrzebem.
Pod gruzami jednego domu odnaleziona ciała 17 członków jednej rodziny, przeżyło jedynie jedno dziecko – cytował „New York Times” szefa lokalnej organizacji charytatywnej.
Od prawie roku cały Afganistan jest pod kontrolą Talibów, radykalnych islamistów. Także w czasach obecności zachodnich wojsk i organizacji służby ratownicze były słabo rozwinięte. Dysponowały niewielką ilością śmigłowców i samolotów.
Najwyższy przywódca Talibów Haibatullah Achundzada wezwał wszystkich urzędników i zwykłych ludzi, by ruszyli na pomoc poszkodowanym. Przedstawiciele talibańskich, niechętnych Zachodowi władz zwrócili się o pomoc zagraniczną.