Debata „Rzeczpospolitej”: Innowacyjne rozwiązania w przemyśle farmaceutycznym

Produkcja leków generycznych może być także innowacyjna, pod warunkiem że zostaną zastosowane rozwiązania, które spowodują, że lek będzie tańszy i bardziej dostępny. Będzie służył pacjentowi.

Publikacja: 20.12.2021 21:00

Jaka jest specyfika polskiego przemysłu farmaceutycznego? Jak zastosować innowacyjne rozwiązania, gdy rynek opiera się na generykach? Jakie są koszty zmian na rynku farmaceutycznym i jak zapewnić bezpieczeństwo lekowe w Europie? Na te pytania starali się odpowiedzieć uczestnicy debaty „Definicja i znaczenie innowacji w polskim przemyśle farmaceutycznym”, która w ubiegły piątek odbyła się w „Rzeczpospolitej”.

– Specyfika polskiego przemysłu farmaceutycznego kształtowana jest historycznie. Cały XX w. to intensywny rozwój firm farmaceutycznych w Polsce. W latach 90. polski przemysł farmaceutyczny bardzo szybko i sprawnie stał się nowoczesny, dlatego właściwie od początku naszego wieku jesteśmy w czołówce europejskiej. To przemysł generyczny, czyli taki, który wytwarza leki nieoryginalne udostępniane szerokiej grupie pacjentów. Są produkowane następczo, po mniej więcej dziesięcioletnim okresie, kiedy na rynku jest tylko lek oryginalny. Udział leków generycznych to powyżej 80 proc. wszystkich leków stosowanych w Polsce – tłumaczyła prof. dr hab. Małgorzata Sznitowska, konsultant krajowy ds. farmacji przemysłowej.

Ekspertka podkreślała, że obecnie mamy do czynienia z rozwojem tej branży, także pod względem ekonomicznym. – W Polsce jest co najmniej 30 dużych firm, a wytwórców produktów leczniczych około 250. Polska była i jest największym producentem leków w bloku wschodnim. Mamy się czym pochwalić, mówi się, że branża ta wytwarza PKB o wartości 7 mld euro. Ma również prawie 2- -proc. wkład w światowy eksport, a pracę znajduje w niej 100 tys. ludzi. Wspieranie tej branży jest w interesie społecznym, klinicznym i ekonomicznym. Widać to zwłaszcza w okresie pandemii – pacjenci coraz częściej zdają sobie sprawę, że bezpieczeństwo lekowe zależy również od wytwarzania leków w kraju. Silny przemysł rozwiązuje też problemy z niedoborem leków – mówiła prof. Sznitowska.

Czym jest innowacja?

Według podręcznika Oslo Manual z 2018 r. innowacją jest wdrożenie nowego lub istotnie ulepszonego produktu. Ale nie tylko – może to być też np. istotnie ulepszony proces czy inna organizacja produkcji. Produkty, procesy i metody są innowacjami, jeśli są nowe lub istotnie ulepszone przynajmniej z punktu widzenia wdrażającego je przedsiębiorstwa.

Rozmówcy zastanawiali się, czy nasz przemysł jest wtórny i mało innowacyjny. – W pewnym momencie postawiliśmy znak równości między lekiem innowacyjnym a lekiem oryginalnym, a wykluczyliśmy np. między lekiem innowacyjnym a biopodobnym czy biorównoważnym. Ale jeżeli spojrzymy na podstawowe definicje innowacyjności, to one w żaden sposób nie rozgraniczają produktów leczniczych na innowacyjne lub nieinnowacyjne. Innowacyjność przy lekach oryginalnych jest oczywista, sama idea innowacyjności jest ukierunkowana na wymiar ekonomiczny i społeczny. Patrząc z tej perspektywy na przemysł generyczny, jawi się on w zupełnie innym świetle. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że jest to przemysł tworzący produkty lecznicze, które są blisko pacjenta, ale też tanie, więc osiągalne dla systemu opieki zdrowotnej. To przemysł, który tworzy leki burzące status quo na rynku. Są to produkty wysokiego wpływu społecznego, a to dokładnie pokrywa się z definicją innowacji. Dlatego powinniśmy zrewidować nasze spojrzenie na to, co to znaczy generyczny, przestać myśleć o lekach biopodobnych i biorównoważnych jak o „zwykłej” kopii, a zacząć myśleć o tym przemyśle jako doskonałym wejściu w świat innowacji. Pamiętajmy, że indukowanie rozwoju przemysłu generycznego powoduje zwiększoną aktywność firm, które skupiają się na lekach oryginalnych. Jest to pośredni efekt, który przynosi korzyść społeczeństwu. Celem innowacji nie jest technologia sama w sobie. Celem jest człowiek i społeczeństwo – tłumaczył prof. Tomasz Grabowski, współpracownik Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego

– Innowacja to nie tylko pomysł, ale też zmiana w ramach praktyki gospodarczej. Coś realnego, za pośrednictwem czego pacjent odczuwa konkretne benefity. Innowacja może dotyczyć wymyślenia nowego produktu, ale także usprawnienia procesu czy funkcjonowania firmy. Jest to też każda korzyść, którą odnosi firma, np. ekonomiczna, kiedy produkuje taniej i zwiększa skalę. W efekcie warunkuje lepszą dostępność dla odbiorcy w danym kraju – mówiła dr n. farm. Anna Kowalczuk, dyrektor Narodowego Instytutu Leków. – W sytuacji innowacji procesowej taki produkt jest w 100 proc. innowacyjny, nawet jeżeli mówimy o lekach generycznych czy biopodobnych. Często pomijamy aspekt zakończenia projektu, czyli uzyskania zysku dla odbiorcy. Poszukiwanie innowacji oznacza też wymyślenie produktu i wyślizgnięcie się tej innowacji na rzecz kapitału zagranicznego. Wydaje się, że przemysł generyczny ze względu na niskie bariery wejścia tych produktów i potencjał komercyjny ma szanse być jak najbardziej innowacyjny. Za innowacyjne nie można uznać sytuacji, kiedy naukowcy wymyślają jakieś rozwiązanie, gdzie osiągane są kolejne kamienie milowe, a następnie produkt „uchodzi” za granicę. Kiedy zastanawialiśmy się w mojej jednostce, w którą stronę mamy podążać, to okazało się, że dwie strategie rozwoju leków są dla nas najbardziej dostępne. Przeanalizowaliśmy bariery wejścia, czyli tam, gdzie jest niska bariera, a potencjał komercyjny wysoki. Okazuje się, że repozycjonowanie, czyli nowe wskazania dla leków, i reformulacja, czyli nowe formy podania, to jest ten obszar, gdzie powinno się poszukiwać innowacji – mówiła Kowalczuk.

Pod koniec XX w. polski przemysł farmaceutyczny bardzo szybko stał się nowoczesny. Teraz jesteśmy w europejskiej czołówce

Eksperci zwrócili uwagę, że niskie ryzyko wiąże się z wykonanymi już wcześniej badaniami na rzecz opisanych substancji czynnych. – Znamy toksyczność takich substancji i ich skuteczność. Skrócony jest czas rozwoju takiego projektu, bo pewne fazy badań zostały już wykonane, co obniża koszty. Jest też wysoki potencjał komercyjny, bo jest to realny produkt do zakupienia – w krótkim czasie jest efekt, korzyść dla pacjenta. Innowacja musi być realnym procesem i służyć społeczeństwu. Polski przemysł generyczny jest innowacyjny i ma szanse być jeszcze bardziej. Tutaj powinny być lokowane pieniądze i szczególne wsparcie, w postaci regulacji, pomocy publicznej i finansowania sektora naukowego na rzecz wdrożeń. Nie możemy się zatrzymać na wymyśleniu czegoś nowego i nie kończyć tego procesu – podkreślała dyrektor Narodowego Instytutu Leków.

– Przesunęliśmy akcent na innowacje, które mają w jakikolwiek sposób służyć społeczeństwu. Każdy produkt generyczny rodzi innowacje technologiczne. Jego stworzenie nie odbywa się w dwa–trzy miesiące. Każda firma farmaceutyczna posiada działy R&D i każdy nowy lek generyczny jest poprzedzony wielomiesięcznymi badaniami. Następnie są wielomiesięczne oceny tego leku i jego dokumentacji. Poprzedzone jest to także wieloma pytaniami od Urzędu Rejestracji, czyli organu, który dopuszcza wszystkie leki na rynek. Potem następuje proces wdrażania do produkcji, czyli zwiększania skali. Nie można zapominać, że działy R&D firm to właściwie działy naukowe i często odróżniają się od uczelni badawczych tym, że ich zadaniem jest właśnie wdrożenie. Ja, pracując na uczelni, też rozwijam produkty lecznicze i zajmuje się ich technologią, ale nie musi być to zakończone wdrożeniem produktu – mówiła prof. Sznitowska. – Często jeżeli chcemy np. krople do nosa zamienić na aerozol do nosa, to również wymaga to wielu badań i nie dzieje się szybko. Dobry przemysł farmaceutyczny wprowadza produkty szybko, ale mówimy tutaj o dwóch–trzech latach. Mamy sytuację, że jest jakiś lek, który króluje na rynku, jest samodzielny i tylko on występuje przez dziesięć lat. W tym czasie wszystkie firmy farmaceutyczne szykują się, żeby pierwszego dnia po ustaniu wyłączności dla tego leku były dostępne produkty generyczne, które są wielokrotnie tańsze i szerzej dostępne – tłumaczyła. Ekspertka dodała, że nie można zapominać, iż sercem każdego leku jest substancja lecznicza. – Taka substancja wymaga innowacji, jeżeli chodzi o syntezę. Gdy myślimy o tym, by w Europie syntezy substancji czynnych były bardziej rozwinięte, to nawet prosta substancja czynna będzie wymagać rozwoju naukowego, co trwa ok. trzech lat. Jestem zwolennikiem tego, żeby myśleć o przemyśle generycznym jako innowacyjnym ze względu na efekt społeczny i zlokalizowane w nim działy R&D. Z danych wynika, że w Polsce krajowy przemysł przeznacza co najmniej 7 proc. środków na R&D. W skali roku jest to ok. 300 mln zł. Rozwój tego przemysłu to tańsze leki i zwiększenie ich dostępności – mówiła prof. Sznitowska.

Prof. Katarzyna Śledziewska, dyrektor zarządzającą DELab UW, zwróciła uwagę na rolę procesu cyfryzacji w rozwoju przemysłu farmaceutycznego. – Jesteśmy w stanie wbić się w ten proces i być innowacyjną gospodarką, ale też tworzyć nowe sposoby, jeżeli chodzi o dostęp do klientów i do całego przemysłu farmaceutycznego. Przemysł 4.0, w którym wprowadzamy nowe rozwiązania, jest oparty na danych, algorytmach i sztucznej inteligencji. Nagle okazuje się, że możemy budować nową wartość dodaną i w nowy sposób wykorzystywać produkty, tworzyć nowe usługi cyfrowe i rozwijać warstwę fizyczną towarów. Ale również zmieniać sposób, w jaki produkujemy i w jaki się organizujemy w firmach. To wszystko na podstawie danych zbieranych do systemu, który rozwijamy. Przemysł farmaceutyczny jest dość specyficzny, bo mamy tu już bardzo dużo danych. Jeżeli popatrzymy na produkcję, to mierzy się w niej ilość produkowanych leków i dokładną wartość substancji. Dodatkowo zbierane są dane samych parametrów produkcji, nawiewu, wilgotności czy naświetlenia. Jest tutaj potencjał do wprowadzania inteligentnych rozwiązań w budynkach i w samej produkcji – mówiła ekspertka.

Jej zdaniem inteligentne rozwiązania można też stosować, jeżeli chodzi o dostarczanie i sposób, w jaki współpracujemy w ramach łańcucha wartości dodanej. – Jest to dopiero początek drogi, żeby przemysł farmaceutyczny był konkurencyjny na rynkach światowych. Potrzebuje dużo inwestycji z zakresu datafikacji i platformizacji, czyli nowoczesnych rozwiązań, np. druku 3D czy VR (virtual reality). Jedna z podstawowych barier we wprowadzaniu innowacji technologicznych jest taka, że nie zawsze od razu widać korzyści i zyski. Specyfiką przemysłu farmaceutycznego jest to, że od razu będziemy widzieli pozytywne efekty stosowania tych rozwiązań. To jest dobre dla całej gospodarki, bo jak nauczymy się to robić w przemyśle farmaceutycznym, to za chwilę będziemy mogli kopiować te rozwiązania w innych sektorach. To bardzo ważne, bo Polska znajduje się w ogonie Europy – zarówno jeżeli chodzi o kompetencje pracowników, jak i wdrożenia innowacji cyfrowych w przemyśle – tłumaczyła prof. Śledziewska. – Im szybciej przestawimy się na nowe platformowe modele, tym bardziej będziemy innowacyjni i tym bardziej nasz przemysł będzie miał szansę stawać się jeszcze bardziej efektywny. Ważne jest, żeby nie bać się tych zmian i patrzeć w przyszłość i na to, co niosą ze sobą innowacje oparte na danych i inteligentnych algorytmach – mówiła ekspertka z DeLab.

Kwestia kosztów

Eksperci zwrócili także uwagę na to, że nakłady na przemysł farmaceutyczny są bardzo duże, czego przykładem może być próba odtwarzania leków biologicznych. Koszty, jakie ponosi wtedy firma, sięgają kilkudziesięciu milionów euro. – Rozwijanie tego typu leków jest ogromnym wysiłkiem finansowym dla firmy. Trzeba pamiętać też o tym, że jest to ogromne ryzyko. Na szczęście mamy w Polsce mechanizmy i instytucje, które wspierają i wspomagają polski przemysł w tego typu działaniach. Istnieją liczne programy, w których firmy mogą brać udział i starać się o dofinansowanie takich projektów. Trzeba pamiętać, że ta współpraca nadal wymaga wielu usprawnień. To niesamowicie dynamiczna gałąź gospodarki, która rozpędza wiele światowych gospodarek – mówił prof. Tomasz Grabowski. – Problem tkwi w tym, że nawet bardzo dobrze zarządzane i zwrotne w swoich działaniach firmy farmaceutyczne, które bardzo szybko dostosowują się do zjawisk i globalnych trendów, mają duże problemy z dostosowaniem się do rytmu zmian. Nadążenie za tą dynamiką dla firm małych i średnich czy nawet dużych w Polsce nie zawsze jest łatwe. Nie dziwmy się więc, że często instytucje, które współfinansują tego typu badania czy rozwój leków generycznych, mogą nie nadążać za tą ogromna dynamiką zmian – tłumaczył.

Każda firma farmaceutyczna posiada działy R&D i każdy nowy lek generyczny jest poprzedzony wielomiesięcznymi badaniami

Ekspert podkreślił także, że obecnie polski przemysł farmaceutyczny oczekuje zwiększonej elastyczności we współpracy z instytucjami finansującymi prace nad lekami generycznymi. To pokrywa się z tym, co pisze Komisja Europejska w związku ze strategią dla przemysłu farmaceutycznego zawartą w dokumentach z 2020 r. – Kosztochłonność jest ogromna, a ryzyko realizacji projektów wysokie. Jednak pamiętajmy, że mówimy o wejściu w obszar finansowania gałęzi przemysłu, która jest strategiczna dla państwa. Musimy trochę inaczej spojrzeć na to, dlaczego chcemy finansować tego typu projekty i indukować działania innowacyjne w polskim przemyśle farmaceutycznym – mówił prof. Grabowski.

Uczestnicy debaty zastanawiali się także, w jaki sposób KE rozumie innowacyjność w przemyśle farmaceutycznym. – Komisja spogląda na ten temat przez pryzmat wytwarzania leku, który jest blisko pacjenta i blisko systemów opieki zdrowotnej. Wyraźnie mowa jest o przesunięciu w kierunku społecznym i ekonomicznym, a nie w kierunku technologicznym – tłumaczył prof. Grabowski.

Ryzyko lekowe

– Pierwszy raz w historii nowoczesnej farmacji mamy do czynienia z falą wygasających patentów na pierwsze leki biologiczne wprowadzone na rynki światowe. Ogromna liczba firm pracuje nad lekami biopodobnymi i tutaj sytuacja z odtworzeniem produktów jest wielokrotnie bardziej złożona niż przypadku leków syntetycznych. Te leki są produkowane przez żywe organizmy i ich wdrożenie często wymaga wielu lat pracy – w polskich warunkach to często sześć–osiem lat. Praktycznie wymaga to stworzenia całkiem nowych technologii wytwarzania tych leków. Tu nie ma mowy o odtworzeniu technologii, lecz o stworzeniu technologii od nowa – mówił Grabowski. Jak tłumaczył, cała historia zaczyna się od wytworzenia nowych linii komórkowych, które są w stanie produkować takie leki. W związku ze specyfiką samej substancji leczniczej, bo są to ogromne struktury, o niezwykle złożonej budowie chemicznej. Ryzyko niewykazania podobieństwa do leku oryginalnego zawsze istnieje, w związku z czym proces odtworzenia leku jest niezwykle skomplikowany. – Grupy badawcze, które pracują nad odtworzeniem takiego leku, to często osoby z wieloletnim stażem pracy w najlepszych zagranicznych ośrodkach naukowych. Know-how jest niezwykły i skupia naukowców z wielu różnych dziedzin, a więc kosztochłonność, ryzyko związane z samym celem są nierozerwalnie związane – mówił Grabowski.

Pierwszy raz mamy do czynienia z falą wygasających patentów na leki biologiczne

– Pandemia skierowała oczy nas wszystkich na problem bezpieczeństwa lekowego. Suwerenność lekowa, która pojawiła się w europejskim dokumencie „Strategia farmaceutyczna 2020 r.”, jest próbą uniezależnienia europejskiego przemysłu farmaceutycznego od dostaw substancji czynnych z Chin, Indii i innych krajów Azji. Trzeba też pamiętać o substancjach aktywnych (API) i innych niezbędnych substratach do wytworzenia leku.

– Bezpieczeństwo lekowe i suwerenność lekowa to pojęcia bardzo ważne, związane z nastawieniem na produkcję lokalną i europejską. Nie da się jej rozpatrywać tylko w kontekście Europy, należy wzmacniać produkcję krajową – mówiła Kowalczuk. – Za opracowaniem strategii farmaceutycznej poszło stworzenie listy kluczowych substancji czynnych dla bezpieczeństwa lekowego, czyli bez których następuje paraliż systemu ochrony zdrowia i pacjenci cierpią najbardziej. Takiej listy nie stworzono, ale zostały zdefiniowane kryteria, jakie powinno się wziąć pod uwagę w ramach tworzenia list krajowych. Proszę zwrócić uwagę, jak wiele czynników musi zadziałać i jak wielkie nakłady finansowe są potrzebne, żeby opłacało się wytwarzać lek w Polsce i by producenci mieli zapewniony zwrot tych kosztów, czyli na tym zarobili. Do tego musi być zapewniona sprzedaż w kraju, czyli potrzebne są umowy z resortem zdrowia. Potrzebne jest też wsparcie eksportu, bo bez eksportu ta gospodarka będzie się dusiła. W pierwszej kolejności powinny być zapewnione mechanizmy wspierające refundację i możliwość korzystania przez polskich pacjentów z polskich leków. W dalszej kolejności leki powinny być sprzedawane za granicą – im więcej mamy zwrotu ze sprzedaży, tym więcej firma będzie w stanie inwestować i generować kolejne innowacje. Kiedy już powstanie taki ekosystem i firma zacznie wytwarzać leki w Polsce, tworząc miejsca pracy i płacąc podatki, to ostatecznie wygrają wszyscy. Wydaje się oczywiste, że mechanizmy wsparcia muszą istnieć i powinny być łatwo stworzone, ale jest to temat, który cały czas wraca. Po stronie Ministerstwa Rozwoju jest duża aktywność i próba przejścia tej bariery, ale na koniec dnia jesteśmy w Europie i jeżeli UE mówi, że czegoś nie wolno, to jest to naprawdę duży problem dla krajowych decydentów. Należy się zastanowić co dalej, jak już firma będzie wytwarzać leki i będziemy mieć do nich dostęp. Poza powołaniem podmiotu ważne jest też zagwarantowanie przetrwania takiego przedsiębiorstwa – tłumaczyła Kowalczuk.

Debatujący zwrócili też uwagę, że nie ma instytucji, która zajmowałaby się suwerennością lekową. – Ministerstwo Rozwoju zainicjowało temat, ale jest to aspekt ewidentnie gospodarczy – chodzi o to, żeby firmy wytwarzały leki na terenie Polski. Z kolei Ministerstwo Zdrowia ma zapewnić jak najtańsze leki. Nie da się pominąć aspektu klimatycznego i ochrony środowiska, bo nasze standardy są o wiele bardziej wyśrubowane niż w Azji. W ślad za tym idą o wiele większe koszty wytwarzania. Ewidentnie temat jest międzyresortowy i wymaga wypracowywania pewnego porozumienia, ponieważ siłą rzeczy następuje konflikt interesów pomiędzy poszczególnymi resortami. Na razie powstaje polska lista produktów, które są strategiczne. Dzieli się je na te, które ratują życie, te z największą skalą i te, do których dopłaca NFZ. W ciągu kwartału ta lista zostanie przedstawiona stworzonemu przy Ministerstwie Rozwoju zespołowi do spraw kluczowych substancji czynnych API. Z przemysłem rozmawia się łatwo, ponieważ dokładnie mówi, czego potrzebuje, co może dać i co może dla niego stanowić barierę. Trudniej jest ze stroną publiczną. Myślę, że jest już czas na to, żeby te wszystkie działania były skonsolidowane, np. pod KPRM, scentralizowane i uzgodnione międzyresortowo – mówiła Kowalczuk i wyjaśniła, że API to zespół roboczy powstały przy Ministerstwie Rozwoju, który miał za zadanie zdefiniowanie potrzeb lekowych.

Przemysł generyczny ze względu na niskie bariery wejścia tych produktów ma potencjał komercyjny i innowacyjny

dr. n. farm. Anna Kowalczuk, dyrektor Narodowego Instytutu Leków

– Nie można też pominąć Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. To instytucja, która współfinansuje wszelkiego rodzaju prace badawczo-rozwojowe w różnych dziedzinach. Jest bardzo ważne, żeby w NCBR była świadomość, na czym polega innowacja w krajowym przemyśle generycznym. Inaczej przemysł farmaceutyczny będzie odcięty od tego źródła pomocy – mówiła prof. Sznitowska.

– Nawet jeśli mamy do czynienia z produkcją generyczną, to i tak wiele warunków musi być spełnione przy produkcji leków, w których od razu widać korzyści, gdy producenci sięgają po najnowsze rozwiązania technologiczne. Mamy już takie rozwiązania z zakresu rozpoznawania obrazu, gdzie używane są urządzenia, które bardzo szczegółowo rozpoznają wygląd tabletek w czasie rzeczywistym i na tej podstawie dokonują selekcji. Kiedyś na szkolenia operatorów linii produkcyjnych potrzeba było trzech lat. Teraz kiedy na naszą rzeczywistość fizyczną nakłada się rzeczywistość cyfrowa dzięki okularom do VR, okres szkoleniowy skrócił się do sześciu miesięcy. Jeżeli jest jakiś problem na linii produkcyjnej, to inżynier nie musi już bezpośrednio jechać do fabryki, tylko zdalnie, za pomocą okularów, przechodzi do naprawiania uszkodzenia. Te innowacje całkowicie zrewolucjonizują to, w jaki sposób będą produkowane towary i w jaki sposób będzie organizowany rynek – mówiła prof. Śledziewska.

Uważam, że należy myśleć o przemyśle generycznym jako innowacyjnym ze względu na efekt społeczny

prof. dr hab. Małgorzata Sznitowska, konsultant krajowy ds. farmacji przemysłowej

– Cyfryzacja w przemyśle farmaceutycznym jest jak najbardziej potrzebna, bo konieczne jest zbieranie danych procesowych i archiwizacja. W związku z czym firmy farmaceutyczne są w czołówce takich firm – podkreślała Sznitowska.

– To, czego bym sobie najbardziej życzyła, to weryfikacja projektów pod kątem realności ograniczania ryzyka i czasu, w którym polski pacjent będzie beneficjentem danego rozwiązania. O ile Narodowe Centrum Nauki stawia na projekty typowo badawcze, o tyle tutaj warto rozważyć, czy nie powinny być finansowane te projekty, gdzie realność i skuteczność danego rozwiązania będzie bardzo szybko odczuwalna – podsumowała debatę prof. Kowalczuk.

Ważne jest, żeby nie bać się tych zmian i patrzeć w przyszłość oraz na to, co niosą ze sobą innowacje oparte na danych i inteligentnych algorytmach

prof. Katarzyna Śledziewska, dyrektor zarządzająca DELab Uniwersytetu Warszawskiego

Jaka jest specyfika polskiego przemysłu farmaceutycznego? Jak zastosować innowacyjne rozwiązania, gdy rynek opiera się na generykach? Jakie są koszty zmian na rynku farmaceutycznym i jak zapewnić bezpieczeństwo lekowe w Europie? Na te pytania starali się odpowiedzieć uczestnicy debaty „Definicja i znaczenie innowacji w polskim przemyśle farmaceutycznym”, która w ubiegły piątek odbyła się w „Rzeczpospolitej”.

– Specyfika polskiego przemysłu farmaceutycznego kształtowana jest historycznie. Cały XX w. to intensywny rozwój firm farmaceutycznych w Polsce. W latach 90. polski przemysł farmaceutyczny bardzo szybko i sprawnie stał się nowoczesny, dlatego właściwie od początku naszego wieku jesteśmy w czołówce europejskiej. To przemysł generyczny, czyli taki, który wytwarza leki nieoryginalne udostępniane szerokiej grupie pacjentów. Są produkowane następczo, po mniej więcej dziesięcioletnim okresie, kiedy na rynku jest tylko lek oryginalny. Udział leków generycznych to powyżej 80 proc. wszystkich leków stosowanych w Polsce – tłumaczyła prof. dr hab. Małgorzata Sznitowska, konsultant krajowy ds. farmacji przemysłowej.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Innowacje
Tabletka zamiast siłowni – naukowcy pracują nad lekiem zastępującym ćwiczenia
Innowacje
W Wielkiej Brytanii przeprowadzono pierwszy przeszczep macicy
Innowacje
Dzięki AI pacjenci onkologiczni będą krócej czekać na radioterapię
Innowacje
Polscy lekarze przeprowadzili jednoczesny przeszczep płuc i serca. Sukces po 20 latach
Innowacje
Strumień powietrza zamiast igły. Zastrzyk nie musi boleć