Pionier echokardiografii (EKG) serca, chirurg i chemik zafascynowany krystalografią – nazwisko prof. Tomasza Cieszyńskiego, którego wynalazek, echosonda ultradźwiękowa do badania struktur serca, uplasował się na trzeciej pozycji w konkursie „Rzeczpospolitej" „100 lat medycznych innowacji w Polsce", jest bardziej znane za granicą niż w kraju.
– Informacje o jego wynalazkach wciąż nie znajdują odpowiedniego odbioru. Chwalimy obcych, a swego nie znamy – mówi prof. Janusz Skalski, wybitny polski kardiochirurg i historyk medycyny. – Tymczasem prof. Tomasz Cieszyński był wynalazcą nie z tej ziemi. Był chirurgiem, ale na tym polu nie wykazał się szczególną oryginalnością – przynajmniej nie taką, dzięki której zostałby zapamiętany jako geniusz. Zajął się teorią chirurgii i technologiami, które pomagają w jej rozwoju. Był genialnym wynalazcą, którego odkrycia miały istotny wpływ na dzieje kardiologii i kardiochirurgii – podkreśla prof. Skalski.
Urodzony w 1920 r. w Poznaniu Tomasz Cieszyński był synem uważanego za ojca polskiej stomatologii prof. Antoniego Cieszyńskiego, twórcy reguły izometrii w radiologii i techniki zdjęć rentgenowskich zewnątrzustnych. Cieszyński senior pełnił funkcję dziekana Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jana Kazimierza, więc dzieciństwo jego syna upłynęło we Lwowie, gdzie ukończył szkołę powszechną i gimnazjum, a następnie, w 1938 r., zapisał się na studia lekarskie. W 1939 r. oraz w latach 1941–1944 pracował jako laborant i „karmiciel wszy" w Instytucie Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami u słynnego wynalazcy szczepionki przeciwko tyfusowi – prof. Rudolfa Weigla. Podobnie jak około 5 tys. przedstawicieli lwowskiego środowiska naukowego dzięki pracy w Instytucie uniknął wywozu do Niemiec. Jeszcze bliżej o śmierć otarł się w nocy z 3 na 4 lipca 1941 r., gdy we Lwowie dokonano mordu na polskich oraz żydowskich uczonych i ich rodzinach.
21-letni wówczas Cieszyński uniknął rozstrzelania przez Einsatzkommando zur besondern Verwendung, specjalną jednostkę Sicherheitsdienst – policji bezpieczeństwa III Rzeszy – dzięki przytomności umysłu swojej matki Róży, która przedstawiła go jako 17-latka. Śmierć poniósł wówczas jego ojciec Antoni, rozstrzelany wraz z 25 innymi polskimi profesorami na Wzgórzach Wuleckich.
Cudem ocalały Tomasz dalej studiował medycynę – od 1941 r. już na tajnym Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Po wojnie Uniwersytet Jagielloński w Krakowie uznał mu studia we Lwowie i w 1945 r. nadał tytuł lekarza.