Dane Nielsena potwierdzają obserwacje konsumentów ze stacjonarnych sklepów z tygodnia, gdy zostały zamknięte szkoły i granice kraju. Koszyk zakupowy osiągnął wtedy wartość zbliżoną do szczytu sprzedaży z okresu przedświątecznego. Tyle że już zawartość tego koszyka mocno różniła się od świątecznej – nikt nie robi przecież na Wielkanoc czy Wigilię piętrowych zapasów papieru toaletowego czy mydła.
Tymczasem niepokój związany z koronawirusem sprawił, że na podium królowały suche produkty spożywcze, jak kasze czy makaron, których sprzedaż się podwoiła. Zaraz za nimi pojawiły się środki higieny i pielęgnacji ciała, które zanotowały wzrost o 70 proc.
Czytaj także: Sklepy internetowe toną w zamówieniach. To już korek
– Kupowaliśmy przede wszystkim środki sanitarne i środki czystości, produkty spożywcze o dłuższym terminie przydatności, zarówno suche jak i mrożone – mówi Karolina Zajdel-Pawlak, dyrektor zarządzająca Nielsen Connect w Polsce. – Myśląc perspektywicznie, wybieraliśmy artykuły, które mogą być potrzebne w późniejszym czasie: produkty dla dzieci, produkty w puszkach i suszone – dodaje.