Skalę wzrostu cen w polskich sklepach pokazuje to, że wśród dziesiątków analizowanych produktów w niemal 41 tys. sklepów staniały w ujęciu rocznym jedynie pojedyncze z nich, jak ziemniaki czy sok jabłkowy. Cała reszta idzie mocno w górę – wynika z cyklicznego badania UCE Research i wyższych szkół bankowych, które „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza.
Rzadkością nie są już zwyżki cen o ponad 30 proc. – tak drożeje nabiał czy mięso. Rekordzistami są wciąż produkty tłuszczowe, z olejem na czele. Cukier za to jest już jedynie 50 proc. droższy niż przed rokiem, co jest odmianą po miesiącach letnich, gdy drożał nawet o 100 proc.
Podwyżki i sztuczki
Tak duże zwyżki cen w historii badania jeszcze się nie zdarzały. W październiku wzrost jest o 2 pkt proc. wyższy niż we wrześniu. Niestety, listopad i grudzień oznaczać będą dalsze rekordowe podnoszenie cen.
– Szczyt inflacji dopiero przed nami. Na coraz większe podwyżki cen na rynku krajowym bez wątpienia wpływ mają takie czynniki jak spadek produkcji, rosnące ceny transportu podyktowane wyższymi cenami paliw, ale także wzrost cen surowców czy produktów importowanych – mówi Justyna Rybacka z Wyższej Szkoły Bankowej w Gdyni. – Okres przed Bożym Narodzeniem będzie bez wątpienia momentem najwyższych cen. Każdego roku grudzień charakteryzuje się zwyżkami, a biorąc pod uwagę rosnącą od początku 2022 roku inflację, mogą być to wyjątkowo drogie święta. Możemy się spodziewać podwyżek cen szczególnie takich artykułów jak ryby, mięso, mąka, oleje, a więc produktów niezbędnych do przygotowania świątecznych potraw – ostrzega Rybacka.