– Zawsze zastanawiałam się co po korporacji? – mówi Kossmann. – Pierwsza myśl pojawiła się w momencie, gdy odeszłam z Orange do Deni Cler, gdzie zobaczyłam jak wygląda praca w firmie zatrudniającej nie 30 tys., a 200 osób - wspomina.
– Wtedy zobaczyłam, że biznes można zbudować praktycznie od zera. Rozwinąć produkt, dystrybucję, sprzedaż, mieć fantastyczną bazę klientów. Zrozumiałam, że jest to coś co mogłabym zrobić sama – kontynuuje właścicielka.
– Doświadczenie w wielkich firmach daje bardzo duży horyzont i daje pewne obycie biznesowe. To jest taka kultura, którą się z nich wynosi – tak jak z domu. Uczymy się co należy robić, co zaplanować, kogo zatrudnić, jak coś sprzedać. Uczymy się na czym polega istota biznesu oraz tego, że choć nastawieni jesteśmy głównie na zysk, to jednak to co robimy jest przede wszystkim dla klienta - mówi.
Wielu top menedżerów decyduje się odejść z korporacji i zakłada własną działalność. Jaka jest różnica pomiędzy zarządzaniem u kogoś, a pracą na swoim?
– We własnej firmie człowiek musi znacznie ciężej pracować – mówi Kossmann. – To może brzmi absurdalnie z ust byłego menedżera, który i tak zawsze ciężko pracował, ale taka jest prawda - podkreśla.