Dyskonty odzieżowe już od wielu lat podbijają polski rynek, ale prawdziwy wiatr w żagle złapały podczas ostatniego kryzysu finansowego. Wtedy wystraszeni konsumenci zacisnęli pasa i mocno ograniczyli wydatki ,zwłaszcza na produkty spoza listy towarów pierwszej potrzeby czyli choćby na ubrania, a zaczęli szukać maksymalnie tanich ofert.
Coraz więcej ubrań do oferty wprowadzały sieci super czy hipermarketów, ale również dyskonty spożywcze jak Biedronka czy zwłaszcza Lidl, którego akcje tematyczne spotkały się z tak dobrym przyjęciem, że kolekcje potrafiły od razu znikać z półek. Marka produktów wciąż dla ogromnej liczby klientów nie ma zbytniego znaczenia – liczy się głównie niska cena.
Sukces odniosła też niemiecka sieć dyskontów odzieżowych KiK, która weszła na nasz rynek w 2012 r. Pod koniec 2014 roku pod tym szyldem działać będzie już 70 sklepów. - Otwierając dotychczasowe sklepy, jednocześnie z nowymi partnerami prowadzimy rozmowy, których efekty będą widoczne w 2015 roku. W żadnym momencie nie narzekaliśmy na spowolnienie, wręcz przeciwnie – zaczynamy podkręcać tempo – mówi Mariusz Kulik, dyrektor generalny KiK Polska. – W 2015 r. zaplanowaliśmy otwarcia kilkudziesięciu kolejnych salonów, dzięki czemu sieć rozrośnie się do ponad 100 sklepów – dodaje.
KiK ma obecnie ponad 3,2 tys. sklepów w dziewięciu krajach, co roku oddaje do użytku kilkaset nowych salonów.
W Polsce firma jma jednak konkurentów jak choćby Pepco z już 536 sklepami, które specjalizuje siew towarach przemysłowych czyli ubraniach, ale również zabawkach czy akcesoriach domowych. Rynku odzieżowego trzyma się należący do giełd0wego Redanu TextilMarket, który w październiku otworzył 300. W 2015 r. jest dalszy dynamiczny rozwój oraz wprowadzenie prowadzącej sieć spółki Adesso na warszawską giełdę.