Mario Draghi, były prezes Europejskiego Banku Centralnego, nakreślił w swoim raporcie o konkurencyjności Unii Europejskiej wizję, w której UE będzie stawała się coraz bardziej zapóźniona gospodarczo względem USA i Chin. Zaproponował też jednak szereg działań mających przeciwdziałać realizacji takiego scenariusza.
Kluczowym punktem jego planu stała się propozycja inwestowania przez UE dodatkowo po 800 mld euro rocznie, by zwiększyć konkurencyjność gospodarki. Ten program inwestycyjny byłby finansowany ze wspólnych emisji długu całej UE. Jak na razie wygląda na to, że główna część propozycji Draghiego będzie miała małe szansę na realizację. Opierają się jej bowiem Niemcy.
Czytaj więcej
Mario Draghi przedstawił raport nawołujący do wielkich inwestycji, żeby zrealizować cele cyfrowej i zielonej transformacji. Polska podziela jego analizę i proponuje, żeby w razie braku funduszy z niektórych zielonych ambicji zrezygnować.
Co niemiecki rząd sądzi o raporcie Mario Draghiego o konkurencyjności UE?
- Jestem bardzo sceptyczny wobec podejścia pana Draghiego do kwestii długu. Można je streścić krótko: Niemcy powinny płacić za innych. To nie może być główny plan - stwierdził Christian Lindner, niemiecki minister finansów, reprezentujący liberalną partię FDP.
Robert Habeck, wicekanclerz Niemiec, a równocześnie minister gospodarki i ochrony klimatu, zgodził się co prawda z Draghim, że UE potrzebuje wielkich inwestycji, ale nie odniósł się do tego, jak miałyby one być finansowane. "Cała Europa mierzy się z wyzwaniami egzystencjonalnymi, które możemy pokonać tylko razem" - napisał Habeck.