Janusz Steinhoff: Rząd nader często stosuje dość prymitywne narzędzia

Dodatek węglowy jest niesprawiedliwy – mówi Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.

Publikacja: 29.07.2022 03:00

Janusz Steinhoff: Rząd nader często stosuje dość prymitywne narzędzia

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Czy biorąc pod uwagę rządowe deklaracje, węgla w Polsce nie zabraknie?

Trudno o jednoznaczną ocenę, czy poczynione zakupy węgla pozwolą nam wypełnić lukę podażową po węglu z Rosji. Obecna sytuacja na rynku węgla jest bardzo niepewna, a polski rząd zbyt pochopnie i tym samym nieodpowiedzialnie – jak się wydaje – podjął decyzję o nałożeniu embarga na węgiel z Rosji jeszcze w kwietniu. Pozostałe kraje UE skończą z importem surowca z Rosji w połowie sierpnia. Podjęto więc decyzję o zakazie importu z dnia na dzień, pozostawiając polskich importerów samych sobie bez żadnego zabezpieczenia. Obecnie rozwiązujemy więc problemy, które sami sobie stworzyliśmy. Decyzja o embargu została podjęta w sposób pochopny, zbyt szybki, bez przeprowadzenia jakichkolwiek analiz jej skutków. Nie uwzględniono również faktu, iż skuteczność sankcji wobec Federacji Rosyjskiej jest znacząco większa, gdy wprowadzają je solidarnie w ramach uzgodnionej procedury wszystkie kraje UE.

Rząd tłumaczy, że takie było oczekiwanie społeczne…

Jeśli takie jest tłumaczenie, to dlaczego nie wprowadziliśmy równocześnie embarga na import rosyjskiej ropy? Ta narracja nie jest spójna. Odpowiedzialny rząd kieruje się w swoich działaniach dobrem kraju i odpowiedzialnością za stan jego gospodarki. Nikt nie kwestionuje przecież wprowadzenia embarga na import nośników energii z Federacji Rosyjskiej. To nasz wspólny europejski obowiązek wobec wykonanego w postsowieckim stylu ataku Rosji na niepodległą Ukrainę.

Czytaj więcej

Węgla jednak wystarczy Polsce na zimę? Nowe wyliczenia

Rząd wylicza, że zostało zakontraktowane przez spółki Skarbu Państwa 7 mln ton węgla. Uda się tę ilość odebrać w polskich portach?

Musimy uwzględniać fakt, że nie posiadamy wystarczająco rozbudowanej infrastruktury do importu węgla drogą morską. Powinniśmy ją szybko do tych wyzwań dostosować. Będzie nam potrzebna do czasu zastąpienia węgla w elektroenergetyce, ciepłownictwie i gospodarstwach domowych innymi nośnikami energii oraz OZE. Posiadanie tej infrastruktury będzie również gwarancją istnienia konkurencyjnego rynku węgla w Polsce. Pojawiające się ostatnio koncepcje, aby nie oglądając się na ekonomię, inwestować w wydobycie węgla w Polsce, bo tylko to jest według autorów tej koncepcji gwarancją bezpieczeństwa energetycznego, to droga donikąd. Przykład populizmu i politycznej nieodpowiedzialności.

Czy to dobrze, że akurat spółki Skarbu Państwa jak PGE Paliwa dokonują interwencyjnych zakupów surowca?

Obecny rząd nader często stosuje dość prymitywne narzędzia tzw. polityki właścicielskiej, czyli ręczne sterowanie gospodarką. Nie koncentruje się niestety na swoich funkcjach regulacyjnych. To ręczne sterowanie podmiotami o dominującym udziale Skarbu Państwa odbywa się nader często z naruszeniem kodeksu handlowego, zasad funkcjonowania konkurencyjnych rynków oraz – jak uczy doświadczenie – jest całkowicie nieefektywne. Uważam, że w tej sytuacji rząd powinien stworzyć horyzontalne mechanizmy wsparcia podmiotów zajmujących się importem tego nośnika energii.

Okazuje, że nie tylko spółki energetyczne zostały zobligowane do zajęcia się problemem węgla, ale także transportowe jak PKP Cargo…

Przykład PKP Cargo przypomina lata 70. Wówczas także nagminnie pojawiał się problem niedoboru węglarek i wówczas to minister górnictwa i energetyki ręcznie zarządzał logistyką transportu oraz dyspozycyjnością wagonów. Faworyzowanie transportu węgla może skończyć się niedoborem innych towarów kluczowych dla gospodarki, jak np. materiałów budowlanych czy żywności. Skutki finansowe będą nieprzewidywalne.

Rząd zdał sobie chyba sprawę, jakie skutki może wywołać cena gwarantowana sprzedaży węgla, skoro wycofał się z tego pomysłu…

Byłem zdecydowanym przeciwnikiem tego rozwiązania. Dziwię się, że tak ułomną regulację w postaci ustawy przyjął Sejm i to przy wsparciu opozycji. Tak więc z zadowoleniem przyjąłem informację, że rząd z tej koncepcji postanowił się wycofać. Przyjęta ostatnio ustawa o dodatku węglowym jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, jednak obarczonym podstawowym błędem. Stworzenie bowiem sytuacji, w której jedynym beneficjentem dodatku jest konsument węgla, to absurd. To karanie tych, którzy wcześniej poczynili inwestycje w źródła ciepła mniej emisyjne. Wydanie ponad 11 mld zł w taki sposób, jak zaplanowano w tej ustawie, jest społecznie nieakceptowalne. To nie powinien być dodatek węglowy, ale ciepłowniczy, gdzie zostałoby zastosowane kryterium dochodowe. Czyli mechanizm znany z walki z tzw. ubóstwem energetycznym.

Czytaj więcej

Dodatek węglowy do zmiany? Organizacje pozarządowe: społecznie niesprawiedliwy

Aby zwiększyć wydobycie węgla, potrzebne są inwestycje w nowe ściany. Prywatna Silesia mówi, że to kwestia kilku miesięcy, a państwowa PGG – że kilkunastu. To tylko kwestia różnic geologicznych?

Kopalnia Silesia jest prywatną kopalnią, która za własne środki musi utrzymać się na rynku. I z tego faktu wynika jej dostosowanie do warunków istnienia na rynku. W czasach obecnej koniunktury, ekstremalnie wysokich cen węgla kopalnia maksymalizuje więc wydobycie i dostosowuje do tego organizację pracy. Pracownicy kopalni są świadomi, że ich zarobki są zależne od kondycji firmy. A w PGG? Czas obecnej koniunktury rozpoczęto tradycyjną akcją protestacyjną działających w tej firmie związków zawodowych. Bo związkowcy doskonale wiedzą, że zarobki górników nie mają związku z kondycją ich kopalń. A ta nie ma jak do tej pory związku z koniunkturą na rynku węgla. Bo cena węgla sprzedawanego do energetyki stanowi niewielki procent cen rynkowych. Tak więc izolacja od normalnej ekonomii jest w przypadku PGG źródłem niechęci do jakichkolwiek działań w zakresie redukcji kosztów, poprawy organizacji pracy i wydajności. A w przypadku Silesii wręcz przeciwnie. Świadczą o tym osiągane wyniki.

Rząd zapowiada, że funkcjonowanie poszczególnych kopalń będzie można wydłużyć, a jednocześnie rozmawia o notyfikacji umowy społecznej z Brukselą. W świetle nowych zapowiedzi ta umowa społeczna wydaje się być już nieaktualna…

Zmiany w umowie społecznej oraz uzyskanie zgody Komisji na pomoc publiczną w aktualnych warunkach geopolitycznych wydaje się możliwe do osiągnięcia. Sytuacja na rynku, ceny węgla i jego deficyt mogą pomóc uzyskać przychylność Komisji, pod warunkiem jednak korekt w umowie społecznej.

Jakich?

Razem z energetyką do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego powinny trafić również kopalnie węgla kamiennego. Moc produkcyjna i likwidacja trwale nierentownych kopalń powinny być dostosowane do potrzeb sektora elektroenergetyki. Jeśli tempo likwidacji mocy w elektroenergetyce węglowej będzie wolniejsze od tempa zamykania kopalń, to pojawi się konieczność importu węgla. Komisja Europejska – przy takim założeniu – może być bardziej elastyczna przy notyfikacji tego programu. Myślę więc, że Bruksela powinna dać zielone światło dla umowy społecznej z górnikami. Musimy jednak pamiętać, że KE uzależnia zgodę na pomoc publiczną od postępów w restrukturyzacji branży. Komisja nie wskazuje także dat zamknięcia kopalń.

Dr Janusz Steinhoff

Jest obecnie ministrem gospodarki w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC. Wicepremier w latach 1997–2001, minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka. Ekspert ds. energetyki, ochrony środowiska, procesów restrukturyzacji górnictwa. Poseł w latach 1989–1993 oraz 1997–2001. Były prezes Wyższego Urzędu Górniczego.

Czy biorąc pod uwagę rządowe deklaracje, węgla w Polsce nie zabraknie?

Trudno o jednoznaczną ocenę, czy poczynione zakupy węgla pozwolą nam wypełnić lukę podażową po węglu z Rosji. Obecna sytuacja na rynku węgla jest bardzo niepewna, a polski rząd zbyt pochopnie i tym samym nieodpowiedzialnie – jak się wydaje – podjął decyzję o nałożeniu embarga na węgiel z Rosji jeszcze w kwietniu. Pozostałe kraje UE skończą z importem surowca z Rosji w połowie sierpnia. Podjęto więc decyzję o zakazie importu z dnia na dzień, pozostawiając polskich importerów samych sobie bez żadnego zabezpieczenia. Obecnie rozwiązujemy więc problemy, które sami sobie stworzyliśmy. Decyzja o embargu została podjęta w sposób pochopny, zbyt szybki, bez przeprowadzenia jakichkolwiek analiz jej skutków. Nie uwzględniono również faktu, iż skuteczność sankcji wobec Federacji Rosyjskiej jest znacząco większa, gdy wprowadzają je solidarnie w ramach uzgodnionej procedury wszystkie kraje UE.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody
Gospodarka
EBI chce szybciej przekazać pomoc Ukrainie. 560 mln euro na odbudowę
Gospodarka
Norweski fundusz: ponad miliard euro/dolarów zysku dziennie