A możliwa jest gradacja tzn. im mniejszy samorząd tym mniejszy wkład własny?
Poparły nas w tym podejściu Słowacja i Czechy. Nasi sąsiedzi też, uważają, że lepiej zrobić mniej inwestycji na sztuki, ale dać gminom możliwość zorganizowania wkładu własnego, niż stawiać gminę przed wyborem, czy w ogóle realizować inwestycje.
Są jakieś preferencje kierunków inwestycyjnych?
Było promowane zazielenienie. Wszystko związane z ekologią, stanem środowiska naturalnego, czystym powietrzem. Jest też przeniesienie transportu indywidualnego na publiczny, który bardziej oszczędza środowisko naturalne (dużo większe wsparcie będą miały koleje).
Już poprzedni budżet był „kolejowy”. Teraz będzie jeszcze bardziej „kolejowy”?
Z pewnością większy nacisk w transporcie publicznym będzie na koleje, na transport szynowy napędzany energią elektryczną.
Transport publiczny w aglomeracjach i miastach czy też w gminach wiejskich?
W każdym z tych obszarów. Aglomeracje podobnie jak powiaty mogą starać się o dofinansowanie. Z tej perspektywy udało się wymienić wiele autobusów. W dużych miastach też. W mniejszych gminach będzie to można finansować z programów centralnych, ale i z RPO.
Ile pieniędzy mamy jeszcze do wydania z okresu 2014-2020? Bruksela pozwala wydać te środki na pomoc dla Ukrainy?
Komisja patrzy przez pryzmat całej Europy. Różne kraje mają wydatkowanie środków europejskich na różnym poziomie. Słowacja ma np. wydane 60 proc. Z pozostałych 40 proc. może wykorzystać środki na pomoc osobom uciekającym przed wojną. Polska ma wykorzystane 95 proc., a więc te pozostałe procenty to kropla w morzu potrzeb. Potrzebujemy dużo więcej środków, ale to muszą być „świeże” pieniądze. O nie wnioskowaliśmy. Premier Morawiecki zwrócił się do Ursuli von der Leyen w kwietniu br. z pismem w tej sprawie. Wskazał jakie ponosimy koszty w związku z pomocą osobom z Ukrainy i ile nowych pieniędzy na to potrzebujemy.
„Stare” pieniądze były na inwestycje publiczne. Jeżeli pójdą na pomoc dla Ukrainy, to nie zrealizujemy za nie zaplanowanych inwestycji.
Dokładnie tak. I na to naszej zgody nie ma. Polska sobie radzi, ale musimy wykazywać solidarność w ramach całej UE. Nie może być tak, że na jednym państwie członkowskim ciąży tak duże obciążenie, a inne kraje nie chcą widzieć problemu. Potrzebujemy nowego funduszu celowanego na pomoc Ukraińcom, których do Polski napłynęło już ponad 3,4 mln. Czas aby UE udowodniła, że sama hołduje wartościom, na które tak ochoczo się powołuje i że nie są to tylko argumenty potrzebne do atakowania Polski.
Co na to przewodnicząca KE?
To już trzeba pytać w Brukseli. Każdy dzień to dzień straty dla Polski i Europy. Rozumiem, że KE nie ma pewności, co do certyfikacji obecnych środków, ale one są już często uruchomione. Samorządy, gminy i marszałkowie korzystają z tych pieniędzy.
Jakiej kwoty oczekujemy na pomoc Ukraińcom?
Padają różne sumy. Dzisiaj nie jesteśmy w stanie oszacować kosztu, bo nie wiadomo kiedy skończy się wojna, i ile osób z Ukrainy przyjedzie oraz ile ich finalnie zostanie w Polsce. Jest zbyt wiele znaków zapytania.
Kraje, które najbardziej pomagają Ukrainie (m.in. Polska, Rumunia, Słowacja) występują wspólnie z prośbą o nowe dotacje czy robimy to sami?
Wszystkie te kraje postulują, aby środki z UE trafiły do nas. Mówimy też o nowym funduszu odbudowy Ukrainy. Myślimy jak ten kraj będzie funkcjonował dalej. Czy te środki trafią bezpośrednio z UE na Ukrainę, czy przez państwo członkowskie UE, które będzie zajmowało się ich rozliczeniem to druga kwestia. Polska ma w tym obszarze duże szanse.
Jak Ukraińcy oceniają takie podejście?
Mówią, że wszystkie środki, które możemy przeznaczyć na Ukrainę są im niezbędne. Polska jest w grupie państw UE, w których podczas kontroli nie wykryto dużych nieprawidłowości w związku z wykorzystaniem środków europejskich. Nie było zastrzeżeń. To jeden z argumentów dla KE.
Tymczasem na krajowym podwórku pod skrzydła ministerstwa funduszy mają przejść Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP), Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) i…
I Krajowy Zasób Nieruchomości. Te instytucje, zgodnie ze zmianą ustawową, mają trafić do naszego resortu. To dla nas wyzwanie.
Skąd w ogóle ten pomysł?
Są to instytucje, które w dużym stopniu wdrażają środki europejskie przeznaczone dla przedsiębiorców i na badania. Dobrze, że będą znajdowały się w naszym resorcie.
Wydarzy się coś więcej w związku z przejęciem NCBR z resortu nauki?
Powołano już pełnomocnika rządu, który będzie nadzorował NCBR. To Jacek Żalek, który jako wiceminister w naszym resorcie jest odpowiedzialny za departament związany ze środkami europejskimi, które trafiają do NCBR. Pamiętam dyskusję sprzed dwóch lat, że dobrze by było, aby te instytucje znalazły się pod naszymi skrzydłami, aby można było lepiej inwestować i nadzorować środki finansowe.
Mówiło się też nieoficjalnie, że chodziło o odebranie nadzoru nad PARP byłemu już ministrowi rozwoju i technologii Piotrowi Nowakowi?
Mamy nowego ministra rozwoju, a mimo to ww. instytucje pozostaną już w MFiPR.
Wraz z pojawieniem się w resorcie wiceministra Marcina Horały znalazło się i u was CPK. Fundusze z UE zamiast np. na tramwaje Łodzi trafią na mega lotnisko?
Nie ma takiego zagrożenia. To największa inwestycja do zrealizowania, która oddziałuje na politykę regionalną. Każda z jej „szprych” jest prowadzona z innej części Polski. To wiąże się ze strategią rozwoju kraju. Dojazd do lotniska w dużym stopniu będzie drogą szynową. Największy fundusz, który ma zapewnić finansowanie lotniska jest w naszym ministerstwie. To program FEnIKS. Wszystko spina się w jedną całość. Wiceminister Horała jest pełnomocnikiem rządu ds. budowy CPK. Dobrze, że będzie realizował politykę regionalną w tym obszarze.
A co z lotniskami regionalnymi?
To pytanie do ministra infrastruktury. Lotniska regionalne pełnią trochę inne funkcje. Za naszą zachodnią granicą duże lotniska też mają inne funkcje. Generują przychody na dalekich trasach. Regionalne lotniska powodują, że ruch pasażerski odbywa się do tego lotniska. Tak samo jest np. w Dubaju czy Berlinie. CPK ma być dużym, dobrze skomunikowanym lotniskiem, aby pasażerowie mogli jak najłatwiej skorzystać z dłuższych lotów. Lotniska regionalne mają tam dowieźć pasażerów.
Obecnie świat się regionalizuje. Globalizacja jest w odwrocie. Będzie popyt na tyle lotów międzykontynentalnych?
Jesteśmy akurat w trudnej sytuacji po pandemii, ale jeśli chodzi o perspektywę wzrostu, to lotnictwo było najszybciej rozwijającą się gałęzią transportu. Ruch cargo już teraz odbudowuje się bardzo szybko.
- notował Grzegorz Balawender
Grzegorz Puda
Minister funduszy i polityki regionalnej (od 26 października 2021 r.). Wcześniej (od 6 października 2020 r.) pełnił funkcję ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Od 15 lipca 2019 r. sekretarz stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju. Tę samą funkcję pełnił w resorcie FiPR. Poseł VIII i IX kadencji. Absolwent zootechniki na Akademii Rolniczej w Krakowie.