– Europie potrzebna jest wspólna polityka zagraniczna, wspólna polityka obronna oraz wspólna polityka migracyjna. Wezwanie do tworzenia Europy ojczyzn jest szkodliwe – mówił Włodzimierz Cimoszewicz, były premier.
Wskazał, że spektakularny wzrost gospodarczy krajów uważanych wcześniej za maruderów zmienił układ sił na świecie. – Pojawiły się nowe mocarstwa gospodarcze, takie jak Chiny, a wraz z nimi nowe ambicje. Wzrosła konkurencja na rynkach. Wielu ludzi stoi przed perspektywą utraty pracy, bo świat pędzi, zmienia się. Przeżywamy codzienną traumę dostosowywania się do nowej rzeczywistości. W konsekwencji poczucie bezpieczeństwa zostało mocno zachwiane. Niepewność sprawia, że ludzie są zdezorientowani. To jest idealny moment, żeby dać ludziom prostą odpowiedź i przekonać ich, że są łatwe rozwiązania – konstatował Cimoszewicz.
Stąd, jego zdaniem, afirmacja populizmu i takich polityków, jak Donald Trump czy Marine Le Pen.
– Europa znalazła się na rozdrożu. Jeżeli nie wykrzesa w sobie energii, to będzie ulegała marginalizacji w sensie gospodarczym. Dzisiaj szerzy się minimalizm i pesymizm. Brakuje nam refleksji i dyskusji europejskiej, nie toczy się żadna debata, mamy tylko narodowe kłótnie. Europa musi uwierzyć, że sobie poradzi. Jej siłą jest kultura i wiedza – na takim fundamencie można budować innowacyjność i wzrost – przekonywał.
Podobną diagnozą postawiła Danuta Hübner, przewodnicząca Komisji Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego. W swoim wystąpieniu skupiła się na kryzysie migracyjnym.