Wzrost PKB Polski w tempie 5 proc. rocznie, który utrzymywał się od połowy 2017 r., to już przeszłość. W najbliższych czterech kwartałach, z bieżącym włącznie, tempo rozwoju gospodarki wyniesie średnio już tylko 4 proc.
Takie są przewidywania 36 ekonomistów i zespołów analitycznych uczestniczących w konkursie „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" na najlepszego analityka makroekonomicznego roku.
Choć w porównaniu z nieodległą przeszłością te prognozy niepokoją, można też czerpać z nich optymizm. Sugerują bowiem, że perspektywy polskiej gospodarki są lepsze, niż ocenia to np. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, według którego w 2019 r. wzrost PKB Polski zwolni do 3,5 proc. Zresztą jeszcze w czerwcu, gdy poprzednio zbieraliśmy prognozy od uczestników konkursu, większość z nich spodziewała się, że gospodarka będzie szybciej traciła impet. Co się od tego czasu zmieniło? Wygląda na to, że dłużej potrwa ożywienie w inwestycjach, głównie dlatego, że jak dotąd było słabsze od oczekiwań.
Widoczne już teraz spowolnienie wzrostu polskiej gospodarki to głównie efekt pogorszenia koniunktury w strefie euro. Wkrótce zwolni jednak także główny wewnętrzny motor wzrostu PKB: wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych. Wyhamuje bowiem wzrost ich dochodów, w szczególności w ujęciu realnym. Jak przewidują uczestnicy naszego konkursu, pogorszenie koniunktury nie zapobiegnie wzrostowi inflacji. Ma ona stopniowo przyspieszać, aż w III kwartale 2019 r. dojdzie do 2,5 proc., czyli do celu inflacyjnego NBP. To jednak nie skłoni go do zmiany stóp procentowych