Publikowany przez Uniwersytet stanu Michigan wskaźnik nastrojów konsumentów wzrósł w grudniu do 92,6 pkt, po pierwszym miesięcznym odczycie na poziomie 91,8 pkt i 91,3 pkt w listopadzie. Dane te okazały się lepsze od oczekiwań analityków z Wall Street, gdzie spodziewano się wyniku w okolicach 92,0 pkt. To najwyższy poziom indeksu od lipca potwierdzający inne sygnały, że wydatki konsumentów znacząco wzrosły w okresie świątecznym. Średni odczyt wskaźnika dla całego 2015 roku wyniósł 92,9 pkt, co jest najwyższą średnią od 2004 roku.
Poprawę nastrojów ekonomiści przypisują przede wszystkim niższej inflacji, co zwiększyło realne dochody i stanowiło bodziec do kupowania dóbr trwałego użytku. Kluczową rolę odegrała tu taniejąca benzyna, co uwolniło dodatkowe środki w domowych budżetach. Za galon (3,78 l) benzyny bezołowiowej płaci się obecnie w USA mniej niż 2 dolary. To tylko nieco powyżej 2 złotych za litr.
Zachowania konsumentów w USA są obserwowane ze szczególnym zainteresowaniem. Wewnętrzny popyt generuje bowiem ponad dwie trzecie PKB amerykańskiej gospodarki. Dlatego też ekonomiści zareagowali pozytywnie na środowy raport Departamentu Handlu. Wynikało z niego, że listopadzie wydatki konsumentów wzrosły w porównaniu z poprzednim miesiącem o 0,3 proc. Wymowę raportu wzmacniały także dane świadczące o rosnących dochodach Amerykanów (także o 0,3 proc.) i wzroście zatrudnienia.
Mimo pierwszej od wielu lat podwyżki stóp procentowych przez Rezerwę Federalną konsumenci nie spodziewają się w przyszłym roku znaczącego wzrostu inflacji. Ma ona wynieść 2,6 proc. Rok temu spodziewano się 2,8 proc. inflacji.
Większość ekonomistów przewiduje, że jeśli sytuacja na rynku zatrudnienia nadal będzie się poprawiać, wydatki konsumentów będą rosły w solidnym tempie także w najbliższych miesiącach.