W kompleksie o powierzchni 113 hektarów zwieńczonym największą na świecie kulą, w której oczywiście znajduje się ekspozycja gospodarza, znajdują się 93 pawilony narodowe. Wystawa, na którą kraj przeznaczył ponad 1,5 mld dolarów, odbywa się pod hasłem energii przyszłości.
Odczarowujemy węgiel
Choć w innych pawilonach widać wiatraki, panele słoneczne i auta elektryczne, na polskiej ekspozycji dominuje węgiel i bazujące na nim „czyste" technologie, jak jego gazyfikacja. Chwalimy się też przykładami rewitalizacji terenów pokopalnianych.
– Chcemy odczarować węgiel, pokazać jego czystość, udowodnić, że jeszcze się nie skończył, a do tego jest tańszy – tłumaczy Andrzej Stefański, komisarz polskiej wystawy na Expo 2017. Jego zdaniem główne cele naszej ekspozycji to promowanie polskiej obecności gospodarczej w Kazachstanie, zwłaszcza w energetyce, wspieranie Łodzi jako kandydata do organizacji Expo 2022 i umocnienie więzi z lokalną Polonią.
Drugi obok węgla dominujący element wystawy to pochłaniające dwutlenek węgla lasy. – Robią na Kazachach największe wrażenie. Lasy zajmują tu ledwie 2 proc. powierzchni kraju – mówi Stefański. W Astanie rosną tylko karłowate drzewka, pieczołowicie sadzone (Polska ma wkrótce dostarczyć jako dar 300 kolejnych). Nie są w stanie wytrzymać długo trudnego klimatu, kiedy zimą temperatury dochodzą do minus 40 stopni, a latem plus 40. W polskim pawilonie Kazachowie mogą powdychać, po naciśnięciu odpowiedniego guzika, zapach lipy czy posłuchać ryku jelenia. Na ekranie można też nakarmić jelenia czy (co budzi w polskich zwiedzających nie najlepsze ostatnio skojarzenia) ściąć drzewo.
Choć głównym tematem jest energia, dużo pawilonów pokazuje, a nawet sprzedaje swoje produkty, Czesi mają piwo, rowery i samoloty, Szwajcarzy ofertę turystyczną i zegarki.