Reforma rolna to jeden z warunków udzielenia Ukrainie pomocy finansowej przez MFW. Fundusz wstrzymał w lipcu wypłatę piątej transzy przyznanego kredytu preferencyjnego (17,5 mln dol.), bowiem ukraiński parlament nie zdążył przegłosować reformy rolnej. Opór przeciwko jej wprowadzeniu jest duży, szczególnie ze strony rolnych oligarchów ukraińskich, którzy przejmując postsowieckie sowchozy i kołchozy praktycznie podzielili między siebie ukraińskie zasoby rolne.
A jest co dzielić, bowiem Ukraina ma jedne z najżyźniejszych ziem rolnych w Europie.
- O ile mi wiadomo, ziemi ornej na Ukrainie jest w bród - ok. 40 mln hektarów i są one bardzo żyzne. Dają duże plony zbóż, które są ważnym towarem eksportowym. Dlatego reforma rolna zachęci inwestorów do wkładania kapitału w ziemię i rolne firmy na Ukrainie; a to z kolei doprowadzić może do wzrostu ceny ziemi - ostrzegła Marko Gorban wicekanclerz Estonii ds rolnictwa, który w piątek przebywał w Kijowie.
Dodał, że wprowadzenie dekadę temu rynku ziemi w Estonii podniosło ceny ziemi rolnej aż 9-krotnie. Obecnie za hektar średnia cena wynosi 2,69 tys. euro podczas kiedy w 1997 r było to 295 euro. Estończyk wyjaśnił, że ceny skoczyły wyniku wejścia kraju do Unii, z czym wiązały się dopłaty rolne a co za tym idzie ogromny popyt na ziemię.
- Reformy rolne to długi proces i warto, by na Ukrainie była tego świadomość. W Estonii ustawa o reformie została uchwalona w 1991 r a struktura rolnictwa zaczęła się zmieniać w 1995-1996 r, natomiast szczyt reform przypadł dwa lat później. Dziś mogę powiedzieć, że główną część reformy mamy już za sobą - dodał Gorban.