W rezultacie WIG20 zakończył sesję symbolicznym 0,07-proc. wzrostem. Dlatego wielu graczy może czuć się zawiedzionych. Z drugiej strony niska aktywność inwestorów nie zapowiadała przełomowej sesji. Biorąc pod uwagę w niewielkie obroty Warszawie (prawie 600 mln zł) można przypuszczać, że mamy do czynienia z jedynie z próbą technicznej korekty ostatnich spadków.
Rodzime wskaźniki poruszały się zgodnie z kierunkiem wyznaczonym przez największe europejskie parkiety. Warto jednak odnotować, że poranek na rozwiniętych rynkach Europy nie zapowiadał się obiecująco. Indeksy głównych parkietów wystartowały pod kreską, dopiero kolejne godziny poniedziałkowego handlu zmobilizowały inwestorów do zakupów. Tym razem nie pojawiły się żadne na tyle istotne dane makro, które byłyby w stanie wpłynąć na losy sesji. Ostatecznie notowania na największych europejskich parkietach zakończyły się zwyżkami. Jednak skala dzisiejszego odbicia, zwłaszcza w porównaniu z piątkową przeceną, nie powala na kolana. Indeksom udało się odrobić zaledwie ułamek poniesionych strat.
Z największych spółek wchodzących w skład WIG20 największym wzięciem cieszyły się papiery Eurocashu oraz PGNiG, które odreagowały po czterech z rzędu spadkowych sesjach . Popyt uaktywnił się także na papierach spółek surowcowych oraz energetycznych. Na drugim biegunie, wśród taniejących firm, można dziś znaleźć walory Orange, Synthosu i Lotosu. Nieco słabsze nastroje zapanowały w segmencie spółek o mniejszej kapitalizacji. Najefektowniejszą zwyżkę zanotowały Groclin, Redan i Rafako. Z kolei listę spadkowiczów otwiera PBG i Sygnity. W czołówce najmocniej przecenionych walorów uplasował się również Cormay, którego notowania ustanowiły nowe kilkuletnie minimum. Ma to związek z trwającym w spółce konfliktem pomiędzy odwołanym prezesem a obecnym zarządem.