Inwestycje giełdowe rządzą się bowiem swoimi prawami. Wszystko z racji cyklu rozliczeniowego. Na naszym rynku obowiązuje zasada T+2. Oznacza to, że przeprowadzone transakcje są rozliczane dwa dni robocze po ich zawarciu. Z uwagi na to, że 24 i 31 grudnia nie ma sesji, ostatnimi transakcjami, które będą rozliczane jeszcze w tym roku, będą te dokonane 28 grudnia.
Cały schemat ma bardzo praktyczny wymiar, który wyraża się w optymalizacji podatkowej. Transakcje, które zostaną rozliczone jeszcze w tym roku, będą miały wpływ na wielkość podatku (stawka wynosi 19 proc.), jaki będziemy musieli zapłacić od zysków kapitałowych w rozliczeniu podatkowym za 2015 r.
Dla wielu inwestorów giełdowych jest to więc sygnał do działania. Jak obniżyć daninę? Zakładając, że dotychczasowe transakcje przyniosły nam w tym roku zysk, najprostszą metodą jest zamknięcie pozycji, które generują stratę. Taki manewr powoduje zmniejszenie podstawy opodatkowania, którą będziemy musieli wykazać w przyszłym roku.
– Koniec roku jest dobrym pretekstem do przeglądu bieżących pozycji w portfelu. Klienci wykazują duże zainteresowanie swoim wynikiem podatkowym i kosztami otwarcia pozycji w portfelu, z czego wnioskujemy, że analizują potencjalne korzyści z kompensacji zysków i strat. Kompensacja oczywiście nie powinna być podstawą do zmiany składu portfela, powinniśmy patrzeć na inwestycję w dłuższym horyzoncie inwestycyjnym. Niezależnie od horyzontu inwestycyjnego optymalizacja podatkowa przynosi wymierne korzyści finansowe – mówi Marek Pokrywka, dyrektor w DM BOŚ.
Warto jednak pamiętać, że na wielkość podstawy opodatkowania mogą mieć wpływ także transakcje z lat ubiegłych. Jeśli w ciągu ostatnich pięciu lat wygenerowaliśmy stratę, można ją odliczyć od podatku. Trzeba jednak pamiętać, że w jednym roku nie można rozliczyć więcej niż połowy tej straty.