Tym razem jednak przecena w Państwie Środka nie pociągnęła za sobą ostrej wyprzedaży na innych światowych giełdach. O ile azjatyckie parkiety kończyły sesję na minusie, o tyle wiele europejskich indeksów giełdowych w poniedziałek po południu lekko zyskiwało.
Początek roku jak na razie był fatalny dla chińskich inwestorów. Shanghai Composite stracił od końca 2015 roku (czyli przez zaledwie sześć sesji) prawie 15 proc. Impulsem do poniedziałkowej wyprzedaży były dane pokazujące, że inflacja producencka spadała w grudniu już 46. miesiąc z rzędu. Choć inflacja konsumencka wzrosła wówczas (licząc rok do roku) 1,6 proc., to rynek nadal mocno obawia się o kondycję chińskiej gospodarki.
Pesymistyczne nastroje to również skutek narastających wątpliwości inwestorów co do tego, czy chińskie władze są w stanie poradzić sobie z kryzysem.
– Kluczowe jest przywrócenie zaufania do ich zdolności radzenia sobie ze spadkiem wartości swojej waluty. Niepokój na rynkach azjatyckich wciąż będzie dawał o sobie znać wraz z obawami przed jeszcze większym odpływem kapitału z Chin oraz większymi zmianami kursu juana – wskazuje Kit Juckes, strateg z Societe Generale.
– Powstrzymanie osłabienia juana w niewielkim stopniu wpłynęło na inwestorów, którzy w bliskiej przyszłości spodziewają się dalszej deprecjacji waluty – zauważa Angus Nicholson, analityk z firmy IG.