W wyniku drastycznych sankcji nałożonych na Rosję za inwazję na Ukrainę w poniedziałek inwestorzy obudzili się w zupełnie nowej rzeczywistości. Dużej części rosyjskich banków zablokowano dostęp do międzynarodowego systemu płatności SWIFT, a rezerwy walutowe rosyjskiego banku centralnego zostały zamrożone. Największy wstrząs zanotowała rosyjska waluta, której kurs się załamał. W poniedziałek traciła do dolara nawet ponad 40 proc., spadając do rekordowo niskiego poziomu. W wyniku interwencji Banku Rosji stratę udało się zmniejszyć, ale skala przeceny i tak robi wrażenie.
Niestety, rykoszetem oberwały inne waluty z naszego regionu ze złotym na czele. Za dolara płacono nawet 4,22 zł, a euro poszybowało do poziomu 4,71 zł. W dalszej części handlu złoty odrobił jednak część strat, ale najważniejsze waluty i tak są wyceniane dużo wyżej niż przed weekendem. Amerykańska waluta kosztowała późnym popołudniem ok. 4,19 zł, a euro prawie 4,70 zł, co jest poziomem odpowiednio o 5 i 7 groszy wyższym niż w piątek.

Nerwowo nie tylko w Moskwie
Początek tygodnia na giełdach obfitował w ogromne emocje, które przełożyły się na kolejną falę wyprzedaży akcji już na starcie poniedziałkowych notowań. Po nerwowym początku notowań nastroje jednak szybko się uspokoiły. Najszybciej doszli do siebie inwestorzy w Warszawie, co sprawiło, że indeksy odrobiły straty po porannym załamaniu i znalazły się na plusach. WIG20 finiszował ponad 1,5 proc. nad kreską, a WIG poszedł w górę o 1,2 proc.