Jeszcze na początku handlu widać było optymizm z poprzedniego dnia. Przypomnijmy, że we wtorek po pięciu dniach WIG20 w końcu zaświecił na zielono. W pierwszych minutach środowego handlu indeks rósł o około 0,6 proc. i wyznaczył dzienny szczyt na poziomie 2354 pkt. Bykom nie starczyło jednak siły, aby utrzymać przewagę i notowania zaczęły się osuwać. Już po dwóch godzinach WIG20 zszedł pod kreskę. Przecena nie była jednak silna i indeks poruszał się w trendzie bocznym, odbijając się od pułapu 2330 pkt. Podaż zaczęła mocniej dociskać, kiedy do gry dołączyli inwestorzy z Ameryki. Nastroje na początku handlu na Wall Street nie dopisywały i główne benchmarki notowały straty. Nic więc dziwnego, że również w Warszawie spadki przyspieszyły. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień z wynikiem 2317 pkt., co oznacza spadek o blisko 1 proc.
Tym samym indeks największych spółek niebezpiecznie zbliża się do granicy 2300 pkt. Ten psychologiczny pułap ostatni raz został przełamany pod koniec września.
Na celowniku sprzedających znalazł się przede wszystkim KGHM. Miedziowy gigant taniał nawet o 4,8 proc., do 144,7 zł osiągając tym samym najniższy poziom od roku. Przypomnijmy, że w maju walory KGHM wyceniane były na rekordowe 228 zł. Od tego czasu notowania spadły jednak o jedną trzecią. Inwestorów nie zadowoliły nawet imponujące wyniki za III kwartał. Kluczowa dla grupy, skonsolidowana EBITDA, skorygowana o odpisy z tytuły zmian wyceny aktywów, wyniosła w minionym kwartale 7,73 mld zł, o 75 proc. więcej niż rok wcześniej. Sentyment inwestorów prawdopodobnie psują spadające notowania miedzi na globalnych rynkach. W końcówce handlu walory KGHM odpracowały jednak część strat i ostatecznie staniały o 1 proc.
Na dole tabeli znalazły się Lotos, CCC i Allegro. Notowania tych firm spadły odpowiednio o 3,9 proc., 3,5 proc. i 3 proc.
Najmocniej wzrósł Mercator, o 2 proc. Spółka ma jednak znikomą wagę w indeksie, dlatego nie przełożyło się to na poprawę sytuacji WIG20.