Indeks WIG20 otworzył się wartością znajdującą się 0,15 proc. poniżej poziomu wczorajszego zamknięcia. Obrót na 20 najważniejszych spółkach polskiej giełdy w sumie wyniósł 2 mln złotych. KGHM i PZU zanotowały spadki o 0,5 proc., ale zyskują nieco na wartości dwa największe banki. Ceny Pekao i PKO BP rosną o 0,2 proc. Rozpoczęcie notowań jest spokojne. Podobny początek jest widoczny w Niemczech. Obrona poziomu wsparcia cały czas jest możliwa.
Wczorajsza sesja w USA była jedną ze słabszych w ostatnim czasie. Skala spadku indeksów, a w szczególności Nasdaq była zauważalna. Wspomniany Nasdaq stracił wczoraj na wartości 1,52 proc., podczas gdy indeks S&P500 zanotował spadek o 0,99 proc. Najlepiej się zachował, bo najmniej stracił, indeks przemysłowy Dow Jones, gdyż tu ubytek wyniósł jedynie 0,81 proc. O ile wczorajsza zmiana średnich rynkowych jest wyraźna na tle innych sesji w ostatnim czasie, to trzeba od razu powiedzieć, że jest to wynikiem szczególnego okresu utrzymującej się niskiej zmienności cen. Patrząc na wczorajsze zmiany w historycznego punktu widzenia, to ruch indeksów o ok. 1 proc. nie jest takim, który miałby generować większe emocje.
W zasadzie trudno znaleźć przewodni czynnik wspomnianego osłabienia notowań. W komentarzach przewija się wątek ostrzeżeń spółek o tym, że wyniki mogą być gorsze od zamierzonych. Przewija się także wątek rozpoczynającego się właśnie kolejnego sezonu publikacji wyników finansowych przez amerykańskie spółki. Oczekuje się, że nie będzie to dobry sezon. To tłumaczenie jest o tyle zastanawiające, że o tym wiadomo nie od dziś. Zatem dlaczego rynek nie zdołał tego faktu zdyskontować wcześniej? Trudno uwierzyć, że wszyscy się nagle obudzili i zaczęli obawiać o wyniki. Faktycznie bowiem, wydaje się, że wyniki III kw. są już w znacznej mierze zdyskontowane. Także w kontekście ich słabszego poziomu. Na wyceny może wpłynąć jedynie jakiś zaskakujący zysk lub przychód. Sytuacja w sam raz na korektę, ale nie koniecznie na wielką przecenę. Przynajmniej, jeśli bierze się pod uwagę napływające wyniki spółek za ostatnie trzy miesiące. Zupełnie odmienną sprawą jest poziom wycen spółek amerykańskich na tle wartości historycznych, bo tu istnieje potencjał do większej przeceny, ale jej pojawienie się stoi dużym znakiem zapytania, za co odpowiadają ostatnie decyzje banków centralnych związane z luzowaniem ilościowym.
Już po zakończeniu regularnej sesji swoje wyniki opublikowała Alcoa, a więc symbolicznie sezon publikacji raportów finansowych uznać można za otwarty. Spółka podała, że w III kw. po uwzględnieniu wyników wydarzeń nadzwyczajnych osiągnęła zysk o wartości 3c na akcję, choć konsensus rynkowy zakładał wynik zerowy. Sprzedaż spadła o 8 proc., ale była wyższa od oczekiwań analityków. Spodziewali się 5,56 mld dolarów, a spółce udało się uzyskać 5,8 mld dolarów. Dzięki temu jej cena w trakcie notowań posesyjnych wzrosła o prawie 1 proc.
Na rynkach azjatyckich także przeważała podaż. Japoński indeks Nikkei zakończył dzień spadkiem o prawie 2 proc. Koreański Kospi spadł o 1,56 proc., a Sensex stracił na wartości 0,72 proc. Wyraźnie mniejsze spadki zanotowały indeksy w Szanghaju i Hong Kongu. Przecena w Azji jest odzwierciedleniem ruchów na pozostałych rynkach światowych. Tu nie ma nowego czynnika, a zatem nie będą to zmiany, które spotęgują efekt tego, co działo się w USA.