Taką tezę postawili Roger K. Loh i Rene M. Stulz w artykule opublikowanym przez Amerykańskie Biuro Badań Ekonomicznych (NBER).
Ekonomiści przeanalizowali rekomendacje analityków z banków i domów maklerskich z lat 1983-2011 i ocenili ich trafność oraz wpływ na notowania akcji spółek, których dotyczyły.
Okazało się, że w trudnych czasach – m.in. załamania giełdowego z października 1987 r. oraz bessy z lat 2007-2009 – prognozy analityków były gorszej jakości, niż w okresie dobrej koniunktury na rynkach. Mogło to wynikać z mniejszej przewidywalności cen akcji w czasie bessy, ale też ze stresu, związanego z obawami pracowników sektora finansowego o utratę pracy.
Tymczasem to właśnie w okresach dekoniunktury inwestorzy częściej opierają swoje decyzje na rekomendacjach analityków, którzy zresztą są wówczas bardziej aktywni. – Choć w trudnych czasach prognozy analityków są mniej dokładne, są oni wówczas bardziej aktywni, a ich prognozy i zmiany rekomendacji są bardziej wpływowe – ocenili ekonomiści. – Nasze obliczenia sugerują, że analitycy są bardziej cenieni w złych czasach – podsumowali.