Solidny finał piątkowych notowań w Stanach Zjednoczonych i poniedziałkowe wzrosty na giełdach azjatyckich okazały się zbyt słabym bodźcem dla inwestorów z Warszawy żeby zabrali się do masowego kupowania akcji na starcie notowań. Nasza giełda co prawda zaczęła dzień na niewielkich plusach ale trudno było nie odnieść wrażenia, żeby były to wzrosty wymuszone a gracze naśladowali w ten sposób zmiany indeksów na rynkach globalnych. Trudno też było nie zauważyć, że większość spółek, przede wszystkim średnich i małych, podobnie jak w piątek, traciła na wartości a indeksy na plusach utrzymywało kilka największych spółek z WIG20.

W kolejnych godzinach rodzime indeksy najpierw lekko zwiększyły skalę zwyżek by po południu oddać większość z nich. Bardzo podobnie zachowywały się wiodące giełdy zachodnioeuropejskie. Parkiety francuski i niemiecki przejściowo zyskiwały nawet po ok. 1 proc. Przed zamknięciem francuski CAC40 był już jednak tylko na 0,25-proc. plusie. Niemiecki DAX rósł o 0,5 proc. a brytyjski FTSE o 0,6 proc. Indeksy na plusach podtrzymywał zielony początek handlu w Nowym Jorku, mimo lekko rozczarowujących danych z rynku nieruchomości (o sprzedaży domów na rynku wtórnym w listopadzie).

Losy poniedziałkowej sesji w Warszawie ważyły się aż do zamknięcia. Ostatecznie górą z potyczki wyszły byki. Indeks WIG20 zwyżkował o 0,47 proc., do 2321,83 pkt. WIG30 rósł o 0,5 proc., do 2504,13 pkt. a indeks szerokiego rynku WIG o 0,37 proc., do 51487,54 pkt. Średnie i małe spółki, na których koncentruje się uwaga inwestorów indywidualnych, przez cały dzień zachowywały się znacznie słabiej. Ostatecznie WIG50 zyskał śladowe 0,08 proc., do 3069,04 pkt. a WIG250 spadł o 0,65 proc., do 1137,69 pkt. Znalazł się na najniższym poziomie od połowy sierpnia.

Poniedziałkowe zwyżki na GPW, co wskazuje zachowanie się poszczególnych indeksów, były zasługą wzrostów wycen największych spółek. Z grona 20 podmiotów z ekstraklasy aż 14 zyskało na wartości. W tej grupie znalazły się m.in. Alior Bank, który podrożał 3,8 proc. Prawie 3,4 proc. zarobili właściciele Kernela. Wzrosty w Warszawie byłyby większe, gdyby nie słaba postawa KGHM, który przez cały dzień ciążył naszemu rynkowi. Ostatecznie papiery miedziowego koncernu potaniały o 1,2 proc. Najsłabiej, taniejąc 2,9 proc., do 16,9 zł, prezentowało się JSW. Papiery producenta węgla kamiennego były najtańsze w historii.

Na rynku walutowym poniedziałek zaczął się od umocnienia złotego, który zyskiwał po ok. jednym groszu do innych walut. Kolejne godziny nie były już jednak tak udane. Po południu za euro trzeba było już płacić 4,2640 zł. czyli tyle samo co w piątek. Dolar potaniał o 0,3 proc., do 3,4770. Za szwajcarskiego franka płacono 3,5450 zł (również bez zmian).