Regiony poszkodowane przez brexit

Brexit spowodował awans Dolnośląskiego i Wielkopolskiego do kategorii bardziej zamożnych regionów Unii Europejskiej. W efekcie dostaną mniej unijnych funduszy.

Aktualizacja: 09.12.2019 21:00 Publikacja: 09.12.2019 21:00

Regiony poszkodowane przez brexit

Foto: Adobe Stock

Polskie regiony bogacą się i od 2021 roku trudniej im będzie o unijne środki z polityki spójności. Trzy z nich – woj. dolnośląskie, wielkopolskie oraz okręg warszawski – wzbogaciły się na tyle, że przeskoczyły do wyższych kategorii statystycznych. Jeszcze w projekcie Komisji Europejskiej z maja 2018 r. tylko Mazowieckie i Dolnośląskie nie należały do najniższej kategorii mniej rozwiniętych regionów UE, które dostają najwięcej pieniędzy z polityki spójności.

Jednak najnowsza propozycja kompromisu przygotowana przez kierującą pracami UE Finlandię bierze jako punkt odniesienia nowsze dane statystyczne: już nie średnia z lat 2014–2016, ale z 2015–2017. A przez ten rok zdążyło się wzbogacić woj. wielkopolskie. W rezultacie w nowym unijnym budżecie na lata 2021–2027 Dolnośląskie i Wielkopolskie będą traktowane jako tzw. regiony przejściowe, o dochodzie na mieszkańca między 75 proc. a 100 proc. średniej UE.

Najbogatszy okręg w Polsce

W najwyższej kategorii tzw. regionów bardziej rozwiniętych znalazł się okręg warszawski, z dochodem powyżej 100 proc. średniej UE. Okręg warszawski to wydzielona z województwa mazowieckiego bogatsza jednostka obejmująca Warszawę i dziewięć powiatów: warszawski zachodni, nowodworski, legionowski, pruszkowski, miński, wołomiński, otwocki, piaseczyński i grodziski. Eurostat wprowadził ten podział do statystyk unijnych od 1 stycznia 2018 r. Ale wydziela go już w mapie regionalnej za lata 2015–2017, co oznacza, że na potrzeby unijnego budżetu ten podział będzie już obowiązywał.

O taką zmianę statystyczną zabiegał polski rząd, ale także same władze województwa. – Nowy podział statystyczny powoduje, że mamy dzisiaj w Polsce 17 regionów, w tym dwa na Mazowszu: region lepiej rozwinięty stołeczny, czyli Warszawę i dziewięć otaczających ją powiatów, które mają wskaźnik na poziomie 152 proc. średniej unijnej krajowego produktu brutto na mieszkańca, i region mazowiecki składający się z 32 powiatów pozametropolitarnych, których poziom dochodu to 59 proc. średniej unijnej produktu krajowego brutto na mieszkańca – tłumaczy Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego. Zwraca uwagę, że całe Mazowsze jest już na poziomie około 110 proc. średniej unijnej, czyli z punktu widzenia Warszawy ten podział nie ma żadnych negatywnych konsekwencji.

Nowy podział spowoduje inne priorytety inwestycyjne i inne poziomy wsparcia. – W regionie lepiej rozwiniętym wsparcie będzie wynosiło 40 proc., a w słabiej rozwiniętym 70 proc. – mówi Struzik. Jak zaznacza, Warszawa też otrzyma środki z budżetu UE, zwłaszcza w sferze badawczo-rozwojowej i w sferze budowania zielonej gospodarki czy ograniczenia emisji. – Na pewno też będzie realizowana polityka miejscowa poprzez zintegrowane inwestycje terytorialne. W mojej ocenie jest to korzystny podział, dający szanse na ukierunkowanie interwencji w sposób świadomy i celowy na poszczególne obszary województwa – uważa mazowiecki marszałek.

W kategorii regionów przejściowych znalazły się Dolny Śląsk, co było wiadomo już wcześniej, i Wielkopolska. Co ciekawe, gdyby nie brexit, oba regiony nie awansowałyby. Odejście jednego z bogatszych państw UE spowoduje, że średnia PKB na mieszkańca ulegnie obniżeniu. I tak, bez brexitu Dolnośląskie miałoby poziom 74,97 proc. średniego PKB UE, a Wielkopolskie – 73,6 proc.

Więcej dla Bułgarii i Rumunii

Generalnie nowy unijny budżet będzie znacznie mniej korzystny dla polskich regionów nie tylko z powodu ich wzbogacenia się, ale przede wszystkim z powodu mniejszych pieniędzy na politykę spójności i politycznej decyzji o ich innej alokacji niż do tej pory. Polska w latach 2014–2020 dostała 83 mld euro, w latach 2021–2027 Komisja Europejska proponuje dla nas 64 mld euro, a w najnowszym dokumencie prezydencji fińskiej ta kwota zmniejsza się jeszcze o ponad miliard euro. Polska jest jedną z największych ofiar nowego systemu alokacji. Tracimy 23 proc. w porównaniu z obecną siedmiolatką, podczas gdy średnia dla całej polityki spójności to 10 proc. Komisja Europejska do PKB dołożyła takie kryteria, jak bezrobocie młodych, zmiana klimatyczna, poziom edukacji i integracja migrantów. Zmieniała też wewnętrzne zasady przyznawania pieniędzy regionom o różnej zamożności, czego efektem taka strata Polski. Więcej pieniędzy będzie dla najbiedniejszych, jak Bułgaria i Rumunia, zyskają także kraje, które mają problemy z bezrobociem młodych i z napływem migrantów, jak Grecja czy Włochy.

W ostatniej propozycji fińskiej jest jeszcze jeden dodatkowy niepokojący element, który może otwierać furtkę do głębszych cięć. Mowa o tzw. siatce bezpieczeństwa, czyli maksymalnej skali cięcia funduszy dla jednego kraju w porównaniu z poprzednim okresem finansowym. Obowiązuje on niezależnie od systemu alokacji: nawet jeśli wynikałoby z niego, że cięcia powinny być głębsze, to siatka bezpieczeństwa to uniemożliwia. Według Finów powinna ona wynieść 27 proc., poprzednio mówiono o 24 proc.

Mniej na politykę spójności

Kierująca pracami UE Finlandia zaproponowała kompromisowy projekt budżetu na lata 2021–2027. Mniej niż 1,11 proc. dochodu narodowego brutto przedłożone przez Komisję Europejską w maju 2018 roku, ale więcej niż 1 proc. DNB, którego żąda piątka oszczędnych, czyli Niemcy, Austria, Holandia, Szwecja i Dania. Ten projekt dokonuje kolejnego cięcia w wydatkach na politykę spójności. Obecnie dla UE 27 (z wyłączeniem Wielkiej Brytanii) wynoszą one 368 mld euro, KE zaproponowała 331 mld euro, a Finowie 323 mld euro. Dyskusja na ten temat na szczycie UE 12 i 13 grudnia, ale porozumienie będzie możliwe prawdopodobnie dopiero w 2020 roku.

Marek Woźniak marszałek województwa wielkopolskiego, przewodniczący polskiej delegacji w Europejskim Komitecie Regionów

Wielkopolska jest już klasyfikowana jako region przejściowy. Słabsze finansowo samorządy, te mniej zasobne, mniej bogate, mogą mieć problemy z inwestycjami. Wszystkie większe inwestycje będą wymagały znaczącego wkładu własnego. Samorządy są coraz bardziej zadłużone i to podniesienie progu współfinansowania projektów może być bardzo dotkliwe. Z jednej strony jesteśmy zadowoleni z tego sukcesu ostatnich lat, z drugiej strony będzie pewnie trochę smutno i trochę żal tych straconych pieniędzy z budżetu unijnego. Taka jest kolej rzeczy. Obowiązuje w Europie solidarność i ci, którym się powiodło, powinni się dzielić z tymi, którzy mają jeszcze do pokonania pewną drogę.

Polskie regiony bogacą się i od 2021 roku trudniej im będzie o unijne środki z polityki spójności. Trzy z nich – woj. dolnośląskie, wielkopolskie oraz okręg warszawski – wzbogaciły się na tyle, że przeskoczyły do wyższych kategorii statystycznych. Jeszcze w projekcie Komisji Europejskiej z maja 2018 r. tylko Mazowieckie i Dolnośląskie nie należały do najniższej kategorii mniej rozwiniętych regionów UE, które dostają najwięcej pieniędzy z polityki spójności.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał Partnera
Kolejna szansa na dofinansowanie innowacji z Funduszy Europejskich. NCBR ogłosiło konkurs „Ścieżka SMART – Projekty realizowane w konsorcjach”
Fundusze europejskie
Mikołaj Różycki, prezes PARP: Kontrola posłów KO jeszcze trwa
Fundusze europejskie
Viktor Orban poszedł na wojnę z UE. Ale pieniądze i tak dostanie
Fundusze europejskie
Kolejne pieniądze UE na polską energetykę
Fundusze europejskie
Cały polski KPO wciąż zablokowany. Bruksela zgadza się tylko na zaliczkę
Materiał Promocyjny
Jakie technologie czy też narzędzia wspierają transformację cyfrową biznesu?